30 października 2010

róża

.


30 październik, sobota. Pierwszy dzień dłuższego weekendu. Przepiękna pogoda. Ciepłe powietrze w słońcu pachnie latem, zaś w alejach parku, w lesie, pachnie jesienią, która tańczy z obficie spadającymi liśćmi. Ruchliwy czas i rodzinny czas: zakupy, kwiaty, cmentarze, lampiony i znicze, podróże samochodowe, spacerologia, rozmowy wypełnione wspomnieniami.

Pamiętam, że 4 lata temu była równie piękna aura, a świat uśmiechał się na swój krnąbrny sposób otwierając kolejne pudełko z niespodzianką. Hmmm... czas płynie wznosząc się ruchem spiralnym, i, raz po raz, zatacza koło. Fascynujące.

Wczorajszego ranka, pomiędzy załatwianiem rachunku uproszczonego za usługę agroturystyczną a reklamacją kartek świątecznych, przy filiżance macchiato, Piotr kilkoma słowami przywołał obraz czerwonej róży, obraz, który aktywuje zmysłowy uśmiech.
I niech tak zostanie.

5 komentarzy:

  1. W jednym z moich aktualnie ulubionych filmów Alice zdecydowanym miękkim głosem wypowiada: It's time.

    Exactly! It's time.

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję za obecność Asiu,

    OdpowiedzUsuń
  3. :)
    przyjemne uczucie towarzyszy spojrzeniu z perspektywy minionego czasu. Prawie dwa lata i bardzo inny swiat dookoła.

    OdpowiedzUsuń
  4. nie przypuszczałam, że w słoneczny i mroźny czwartek listopada nie będę potrafiła napisać, jak bardzo niepewnie i niewyraźnie jest na tej drodze
    że wspomnienie róży przywołuje uśmiech z odrobiną smutku
    że kubek gorącej wody z plasterkiem imbiru dodaje potrzebne i trwałe wewnętrzne ciepło

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...