...
Czerwone oznacza zielone_ o szkoleniu rozwoju osobistego CMF w Tarnówce
Wstęp:
Zasadniczą motywacją dla poniższego tekstu stała się czerwona kamizelka Pana Prezesa z intrygującym napisem na plecach: CMFakty. Kto by chciał ją posiadać? No właśnie! A kto by nie chciał? I pytanie kolejne: dokąd zaprowadzi nas ciekawość?
20.06.2011r.
Na podwórko gospodarstwa agroturystycznego w Tarnówce Dąbskiej o godz. 11.03 zajechało czarne Volvo z zielonogórską rejestracją. Dojechaliśmy prawie punktualnie, nie wykorzystując możliwości błądzenia na polach i łąkach, co nierzadko funduje podróżnikom GPS, przez niektórych kierowców zwany Hołkiem. Czy nie masz Czytelniku wrażenia, że twoja nawigacja od czasu do czasu realizuje algorytm na poczucie humoru?
Mam prawo do trzech głupot dziennie.
Wita nas team trenerski, Jessica i Pan Prezes Jurkowski, oraz uczestnicy: Wiola, Zosia, Paweł. Dołączyłyśmy z Lucyną, tworząc 5osobową grupę szkoleniową, której celem jest wymodelować i utrwalić postawę idealnego szefa. Jakie mamy oczekiwania? Nabrać pewności i spójności w działaniu, pogłębić poczucie własnej wartości, dostrzec swoje wewnętrzne i zewnętrzne walory, by emanować nimi w każdym geście, spojrzeniu, słowie, by osiągać małe i większe sukcesy, czyli realizować swoje marzenia.
Każde kolejne ćwiczenie, począwszy od przedstawienia siebie w samych superlatywach (wypowiedź na temat: co lubię w sobie?) poprzez przeprowadzenie narady w firmie (pantonima dla każdego), aż do wyboru szefa spośród załogi firmy handlującej meblami ogrodowymi, której prezes wyjechał na 3tygodniowe międzynarodowe targi (‘gorąca’ dyskusja grupy w celu wypracowania jednolitej decyzji), działało jak czuły skaner na systemy naszych przekonań, nawyków, aktywowało z coraz większą mocą różne stany emocjonalne i penetrowało coraz głębiej cieniste obszary podświadomości.
Skutecznym elementem energetyzującym umysł i ciało stało się wyjście pomiędzy usłane polnymi kwiatami pola i praktyka Chi Gong, którą rozpoczęliśmy od spaceru stawiając kroki w określony przez Tai Chi sposób, a zakończyliśmy Modlitwą Tybetańską. Wokół koncertowały ptaki, pachniały pokrzywy, a w łanach zbóż, jak na obrazach Chełmońskiego, rozkwitały maki, rumianek i chabry.
Podczas negocjacji nigdy nie zaczynam negocjacji, tylko czekam na pierwszy ruch z drugiej strony.
Integralną częścią szkolenia stały się posiłki przy wspólnym stole. Domowe jedzenie, m.in. zupa pomidorowa, kurczak w galarecie, sałatki jarzynowe, czy aromatyczne świeże pomidory, jakby zerwane przed chwila z krzaka, były pysznym dodatkiem do wspólnych pogaduszek czy anegdotycznych dykteryjek Prezesa. Pamiętam jeszcze zapach i smak domowego ciasta, jaki zajadaliśmy podczas przerw: orzechowca i szarlotki. Idealne do kawy, aromatycznej herbaty ze świeżej pokrzywy i koszyczka rumianku, czy też wody z imbirem i cytryną.
Po kolacji odwiedziliśmy biuro Zbyszka w Kole, jednego ze współpracowników CMF. Z zainteresowaniem przyglądaliśmy się analizie miejsca wedle zasad Feng Shui, jakiej dokonała Jessica. Po kilku drobnych korektach biuro staje się miejscem przyciągania wszelakiej obfitości.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się przy wejściu na teren byłego obozu zagłady w Chełmie nad Nerem, który uruchomiono w grudniu 1941 roku, jeszcze przed konferencją w willi Wannsee w Berlinie z dnia 20 stycznia 1942 r., podczas której formalnie przywódcy III Rzeszy podjęli decyzję o masowej eksterminacji ludności żydowskiej. Z tablic informacyjnych dowiedzieliśmy się m.in. że muzeum byłego obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem zostało oficjalnie otwarte w dniu 17 czerwca 1990 roku jako Oddział Muzeum Okręgowego w Koninie. W dalszym ciągu na terenie obozu trwają prace archeologiczne. Takie miejsca mają w sobie niemal paraliżującą energię i pozostawiają po sobie niezapomniane wrażenie zatrzymania w czasie. Zanurzyliśmy się w głębokiej ciszy przez kolejny kwadrans.
Najdłuższy wieczór tego roku. Po zachodzie słońca delektowaliśmy się gorącą zieloną herbatą i winem z podróżnego barku, kontynuując radosny nastrój i kolorowe opowieści z dużą dawką poczucia humoru. Podkręcaliśmy się analizą kolorów, jakiej na każdym z nas dokonała Jessica. Dowiedzieliśmy się, co oznacza zamiłowanie do czerwonych samochodów, czarnej albo czerwonej bielizny, z jakiego powodu zakładamy podświadomie białe podkoszulki, nosimy klasyczne niebieskie dżinsy, szare marynarki, brązowe spódnice, z jakiego powodu otaczamy się odcieniami fioletowymi albo niebieskimi, wprowadzamy w swoje otoczenie zieleń czy kolor pomarańczowy ( lektura obowiązkowa w tej materii to książka Dariusza Tarczyńskiego pt. Zrozumieć człowieka z wyglądu).
O północy dobranoc.
21.06.2011r.
Ostatni dzień wiosny a pierwszy dzień lata przebudził mnie o 4.20, tuż przed wschodem słońca. Czy jestem gotowa na kolejny etap odkrywania tajemnic w sobie? Czy jestem gotowa na lekcje pokory? Czy jestem gotowa na zmiany, czy jestem gotowa uczyć się więcej? Pierwszy dzień lata 2011 rozpocznie się o godz. 19.16. Co się wydarzy w ciągu następnych 14 godzin?
Na dobry początek w pszenicznych łanach Modlitwa Tybetańska i jogiczny zestaw asan Powitanie Słońca. Ciało zanurzone w świetle pomarańczowej kuli wznoszącej się nad horyzontem coraz wyżej i wyżej, a w drodze powrotnej fotografie.
Każdego poranka myślę o ośmiu rzeczach niemożliwych.
Siedem osób od godz. 8.00 wygina ciało śmiało na zielonej trawie między budynkami. Wyspani i zadowoleni. Ciekawi. Rozgrzewkę prowadzi Jessica. Zbieramy energię słonecznego poranka i wypełniamy się nią na resztę dnia. Przebieramy na pachnące jajecznicą, twarogiem, pomidorami śniadanie. Gawędzimy, smakujemy, cieszymy się swoim towarzystwem.
Szkoleniowo kontynuujemy temat poprzedniego dnia. Łatwo dostrzec, jak coraz bardziej otwieramy się i nabieramy do siebie nawzajem zaufania. W takim klimacie można odsłonić się bardziej i przetransformować lęki, które powstrzymują od przekraczania wewnętrznych barier.
Dyplomacja dyplomaty polega na tym, iż kiedy dyplomata mówi ‘tak’ to oznacza ‘być może’, kiedy dyplomata mówi ‘być może’ to oznacza ‘nie’, dyplomata nigdy nie mówi ‘nie’. Dyplomacja kobiety polega na tym, że kiedy kobieta mówi ‘nie’ to oznacza ‘być może’, a kiedy powiada ‘być może’ to oznacza ‘tak’.
Zajęcia w kameralnym gronie kontynuujemy na zewnątrz. Słoneczny jasny dzień, błękitne niebo i delikatny wiatr. Idealna pogoda na opaleniznę i na dyskusję o tym, co nam przeszkadza być idealnym szefem samego siebie i innych. Co zatrzymuje nas w podążaniu za celem? Co sprawia, że czasem mamy poczucie, iż kręcimy się w kółko, nie mogąc ruszyć z miejsca? Czy to lęk, czy to strach, a może tylko złudzenia? Dla uzyskania jasności umysłu i działania warto jeszcze raz zresetować rzeczywistość i zagospodarować swój dzień od nowa, wpleść weń to, co jest niezbędne dla codziennego funkcjonowania, i to, co wynika ze szczegółowego planu realizowania swoich celów.
Obiad to pachnący czerwony barszcz z makaronem. Intrygujące połączenie smaków zgodne z tradycją kuchni Wielkopolskiej, którego jeszcze nie spotkałam. Aromatyczny dorsz wpasował się w wegetariańskie upodobania Jessici i moje. Drzemkę poobiednią zamieniam na fotografowanie kwiatów. Lubię bawić się światłem, eksperymentować z ekspozycją, wyszukiwać smaczki i zatrzymywać je na dłużej: trawy, kłosy, kwiaty, liście, robaczki, drzewa. Dostrzegam nieopodal fotografującą w skupieniu Jessicę. Jej fotografie wypełnione energią praktyki Zen można zobaczyć na stronie www.innerbirdphysiology.com
Popołudniowe ćwiczenia praktyczne zamykają proces kreowania idealnego szefa, którego dostrzegamy w sobie. Utrwalamy jego wizerunek najpierw poprzez opis swojego portretu, potem prezentację siebie, a następnie realizując indywidualne zadania. To było najzabawniejsza część szkolenia. Już dawno nie poruszyłam śmiechem tak głęboko mięśni brzucha, jak podczas szefowania każdego z nas, a szczególnie Tomka, kiedy wykonywałyśmy ćwiczenia zgodnie z jego zaleceniami, chodząc po całym podwórku. Gesty wskazujące na potrzebę dotlenienia całego ciała, i towarzyszący im śmiech, były na tyle dwuznaczne, że wzbudzały zainteresowanie pracujących nieopodal panów. W trakcie innych zadań pojawiły się taneczne podskoki w kółeczku, przypominające zabawy na przedszkolnym podwórku, które zainicjowała Lucyna, i niepokojące odgłosy zwierząt pod dyktando Wioli. Czego to nie zrobi człek dla szefa, jeśli tylko zostanie przekonująco doceniony?
Każdy szef mówi o sobie:
Wierzę w siebie, mam autorytet, wzbudzam zaufanie, cieszę się każdym sukcesem, skutecznie motywuję ludzi, konsekwentnie dążę do celu, świadomie deleguję zadania, umiem docenić siebie i innych, jestem profesjonalistka w swojej dziedzinie, jestem odważna, intuicyjna, wrażliwa, rozważna, zdecydowana, elegancka, uśmiechnięta, pracowita, dynamiczna, kreatywna, spontaniczna, elastyczna, cierpliwa, lubię ludzi i z łatwością akceptuję ich inność, potrafię planować, jestem dobrym obserwatorem, widzę sytuacje z wielu perspektyw, potrafię zachować dystans w sytuacjach konfliktowych, jestem samodzielna a jednocześnie potrafię prosić o pomoc, potrafię zorganizować swój czas prywatny i zawodowy, jestem wymagająca od siebie i od innych, jestem znakomitym organizatorem, jestem zaangażowana w rozwój swój i firmy, jestem otwarta na wyzwania i nowatorskie pomysły, potrafię się uczyć, sumiennie realizuję swoje zadania, jestem dobrym negocjatorem i strategiem, mam poczucie humoru, mam czas na wszystko to, co jest dla mnie ważne, i ważniejsze: czerpię radość z roli szefa.
Warto w codziennym życiu ćwiczyć różne społeczne role pozostając w nich neutralnym uczestnikiem, i co najważniejsze, dobrze się nimi bawić.
Jak ćwiczyć targowanie się? Jak założyć swój biznes? Jak smakuje czerwone albo różowe wino lub schłodzone piwo? Odpowiedzi na te pytania znajdowaliśmy rozmawiając we wtorkowy wieczór, a pod oknami naszych pokojów płonęło ognisko i długo grała muza w rytm imprezy z okazji 18stych urodzin.
22.06.2011r.
Kontrola ruchu. Jakość podróży określa stan umysłu, który decyduje o ekspresji i kształtowaniu rzeczywistości. Stan umysłu określa stopień zanurzenia w teraźniejszości, czyli skupienie na Tu i Teraz. Pierwszy krok to świadomy oddech, drugi krok to wyłowić z otoczenia wszystkie dochodzące do nas odgłosy, trzeci krok to świadome, skoncentrowane działanie.
Mam swój styl. Świetnie się bawię. Idealnie nadaję się na szefa!
Światło dnia przebudziło zmysły tuż przed wschodem słońca. Droga prowadzi między polami dojrzewających zbóż. Gospodarstwa oddalone od siebie, a pomiędzy nimi cisza tak głęboka, że słychać szelest liści, kołyszące się kłosy, i rajcujące, jak przekupki na targu, ptaki. Gdybym wsłuchała się bardziej, to mogłabym usłyszeć, jak rośnie zielone sałata na zagonach. Tymczasem, znienacka, rozkrzyczały się kury i słychać pianie koguta; oto nad horyzontem wyłania się słońce. Warto było wstać, żeby siebie zobaczyć w tych okolicznościach przyrody. Poranne światło dnia rozsypało ciepłe promienie słoneczne, w które z przyjemnością wtula się wszystko, co żyje.
Uśmiechnij się do siebie.
Tradycyjnie, o ósmej, mniej lub więcej wyspani, ćwiczymy na trawie. Zbieramy energię w dolnym tantiem, kołyszemy się, oklepujemy i rozciągamy ciało, a całość praktyki kończymy Modlitwą Tybetańską.
Luksusowa wersja porannego biesiadowania oznacza twaróg, parówki, pomidory plus idealnie wysmażona jajecznica i domowa konfitura z wiśni (pycha!!!), okraszone swobodną rozmową, wewnętrznym rozluźnieniem i anegdotami Pana Prezesa. Po godzinie, z pełnymi brzuszkami, wchodzimy w proces dokańczania spraw, zarówno w emocjonalnej jak i praktycznej sferze, oraz w obszarze relacji z innymi.
Okres wakacji jest czasem idealnie skrojonym przez wszechświat, by zamykać to, co należy do przeszłości i co absorbuje naszą uwagę.
Czy masz jakiś cel, do którego dążysz? Co ci przeszkadza w realizacji tego celu?
Czy pogodzenie się z kimś przyniosłoby Tobie ulgę?
Czy istnieją projekty, których nie zakończyłeś?
Czy masz w szafach nieużywane ubrania?
Czy posiadasz rzeczy, których nie potrzebujesz?
Czy masz płynność finansową, czyli posiadasz pieniądze na bieżące inwestycje, a w razie kredytów przejrzysty plan ich spłacenia?
Każda rzecz sprawiająca, że oglądamy się za siebie, działa jak przysłowiowy ogon, który ciągniemy za sobą. Pochłania on naszą energię i nie możemy w pełni zaangażować się w teraźniejszość,. Jesteśmy obecni trochę tam, trochę tu, tym samym nie jesteśmy w pełni skupieni na działaniu Tu i Teraz. Konsekwencje? Z jednej strony poczucie, że mogłoby być lepiej, a z drugiej włącza się krytyczna spirala pretensji, co obniża efektywność w kolejnych projektach. Konstruktywnym działaniem jest wykonanie listy spraw do zrealizowania w ściśle określonym czasie, np. wybaczenie komuś i sobie, oddanie rzeczy potrzebującym, wykonanie telefonu, napisanie maila czy doprecyzowanie etapów prowadzących do długofalowego celu.
Jessica prowadzi nas systematycznie przez obszar naszych potrzeb, wprowadzając do deklaracji zmiany żywioły. Przed oczyma mam obraz z perspektywy zdystansowanego obserwatora, kiedy stoimy w kręgu wokół dogasającego ogniska, którego żar przemienia zapisane intencje w energię wspierającą decyzje dotyczące Przeszłości, Teraźniejszości i Przyszłości; oczyszczające doświadczenie, w którym drzemie ogromny spokój.
To jest twoje.
Ostatnim elementem szkoleniowym stała się praktyka transformacji destrukcyjnych emocji w obojętne emotki. Wyobraź sobie, że stoi przed Tobą intensywnie ujadający pies. Hau, hau, hau jest głośne, irytujące, wywołujące niemal fizyczny ból. Wyobraź sobie, że stawiasz przed sobą ogromny lejek skierowany tak, że jego ujadanie wpada do środka i spływa po ściankach do samej ziemi. Wyobraź sobie kogoś, kto mówi do ciebie niemiłe, ba, obraźliwe słowa, a one nie są w stanie ciebie zranić, bo należą do tej osoby i do lejka. Wizualizacja pt. nie bierz niczego do siebie zwraca wolność od tego, co nie należy do ciebie.
Na zakończenie cyklu szkoleniowego usiedliśmy w Dąbiu przy wspólnym obiedzie. Podsumowując: cele postawione na początku szkolenia zostały zrealizowane, a oczekiwania spełnione. Proces przebudowy wewnętrznej struktury umysłu został głęboko i solidnie zakotwiczony. Elementem zwieńczającym trzydniową wspólną pracę jest wdzięczność za zaufanie, otwartość, i docenienie siebie nawzajem takimi, jacy jesteśmy: doskonali na swój indywidualny sposób. Życzliwy uśmiech na pożegnanie.
Dziękuję, że mogliśmy się poznać i spędzić ze sobą czas.
Post scriptum
Tytuł artykułu nawiązuje do anegdotycznej historii sprzed lat o długiej rozmowie Pana Prezesa z milicjantem o znaczeniu kolorów świateł podczas ruchu drogowego, szczególnie przy przechodzeniu przez ulicę.
Wstęp:
Zasadniczą motywacją dla poniższego tekstu stała się czerwona kamizelka Pana Prezesa z intrygującym napisem na plecach: CMFakty. Kto by chciał ją posiadać? No właśnie! A kto by nie chciał? I pytanie kolejne: dokąd zaprowadzi nas ciekawość?
20.06.2011r.
Na podwórko gospodarstwa agroturystycznego w Tarnówce Dąbskiej o godz. 11.03 zajechało czarne Volvo z zielonogórską rejestracją. Dojechaliśmy prawie punktualnie, nie wykorzystując możliwości błądzenia na polach i łąkach, co nierzadko funduje podróżnikom GPS, przez niektórych kierowców zwany Hołkiem. Czy nie masz Czytelniku wrażenia, że twoja nawigacja od czasu do czasu realizuje algorytm na poczucie humoru?
Mam prawo do trzech głupot dziennie.
Wita nas team trenerski, Jessica i Pan Prezes Jurkowski, oraz uczestnicy: Wiola, Zosia, Paweł. Dołączyłyśmy z Lucyną, tworząc 5osobową grupę szkoleniową, której celem jest wymodelować i utrwalić postawę idealnego szefa. Jakie mamy oczekiwania? Nabrać pewności i spójności w działaniu, pogłębić poczucie własnej wartości, dostrzec swoje wewnętrzne i zewnętrzne walory, by emanować nimi w każdym geście, spojrzeniu, słowie, by osiągać małe i większe sukcesy, czyli realizować swoje marzenia.
Każde kolejne ćwiczenie, począwszy od przedstawienia siebie w samych superlatywach (wypowiedź na temat: co lubię w sobie?) poprzez przeprowadzenie narady w firmie (pantonima dla każdego), aż do wyboru szefa spośród załogi firmy handlującej meblami ogrodowymi, której prezes wyjechał na 3tygodniowe międzynarodowe targi (‘gorąca’ dyskusja grupy w celu wypracowania jednolitej decyzji), działało jak czuły skaner na systemy naszych przekonań, nawyków, aktywowało z coraz większą mocą różne stany emocjonalne i penetrowało coraz głębiej cieniste obszary podświadomości.
Skutecznym elementem energetyzującym umysł i ciało stało się wyjście pomiędzy usłane polnymi kwiatami pola i praktyka Chi Gong, którą rozpoczęliśmy od spaceru stawiając kroki w określony przez Tai Chi sposób, a zakończyliśmy Modlitwą Tybetańską. Wokół koncertowały ptaki, pachniały pokrzywy, a w łanach zbóż, jak na obrazach Chełmońskiego, rozkwitały maki, rumianek i chabry.
Podczas negocjacji nigdy nie zaczynam negocjacji, tylko czekam na pierwszy ruch z drugiej strony.
Integralną częścią szkolenia stały się posiłki przy wspólnym stole. Domowe jedzenie, m.in. zupa pomidorowa, kurczak w galarecie, sałatki jarzynowe, czy aromatyczne świeże pomidory, jakby zerwane przed chwila z krzaka, były pysznym dodatkiem do wspólnych pogaduszek czy anegdotycznych dykteryjek Prezesa. Pamiętam jeszcze zapach i smak domowego ciasta, jaki zajadaliśmy podczas przerw: orzechowca i szarlotki. Idealne do kawy, aromatycznej herbaty ze świeżej pokrzywy i koszyczka rumianku, czy też wody z imbirem i cytryną.
Po kolacji odwiedziliśmy biuro Zbyszka w Kole, jednego ze współpracowników CMF. Z zainteresowaniem przyglądaliśmy się analizie miejsca wedle zasad Feng Shui, jakiej dokonała Jessica. Po kilku drobnych korektach biuro staje się miejscem przyciągania wszelakiej obfitości.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się przy wejściu na teren byłego obozu zagłady w Chełmie nad Nerem, który uruchomiono w grudniu 1941 roku, jeszcze przed konferencją w willi Wannsee w Berlinie z dnia 20 stycznia 1942 r., podczas której formalnie przywódcy III Rzeszy podjęli decyzję o masowej eksterminacji ludności żydowskiej. Z tablic informacyjnych dowiedzieliśmy się m.in. że muzeum byłego obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem zostało oficjalnie otwarte w dniu 17 czerwca 1990 roku jako Oddział Muzeum Okręgowego w Koninie. W dalszym ciągu na terenie obozu trwają prace archeologiczne. Takie miejsca mają w sobie niemal paraliżującą energię i pozostawiają po sobie niezapomniane wrażenie zatrzymania w czasie. Zanurzyliśmy się w głębokiej ciszy przez kolejny kwadrans.
Najdłuższy wieczór tego roku. Po zachodzie słońca delektowaliśmy się gorącą zieloną herbatą i winem z podróżnego barku, kontynuując radosny nastrój i kolorowe opowieści z dużą dawką poczucia humoru. Podkręcaliśmy się analizą kolorów, jakiej na każdym z nas dokonała Jessica. Dowiedzieliśmy się, co oznacza zamiłowanie do czerwonych samochodów, czarnej albo czerwonej bielizny, z jakiego powodu zakładamy podświadomie białe podkoszulki, nosimy klasyczne niebieskie dżinsy, szare marynarki, brązowe spódnice, z jakiego powodu otaczamy się odcieniami fioletowymi albo niebieskimi, wprowadzamy w swoje otoczenie zieleń czy kolor pomarańczowy ( lektura obowiązkowa w tej materii to książka Dariusza Tarczyńskiego pt. Zrozumieć człowieka z wyglądu).
O północy dobranoc.
21.06.2011r.
Ostatni dzień wiosny a pierwszy dzień lata przebudził mnie o 4.20, tuż przed wschodem słońca. Czy jestem gotowa na kolejny etap odkrywania tajemnic w sobie? Czy jestem gotowa na lekcje pokory? Czy jestem gotowa na zmiany, czy jestem gotowa uczyć się więcej? Pierwszy dzień lata 2011 rozpocznie się o godz. 19.16. Co się wydarzy w ciągu następnych 14 godzin?
Na dobry początek w pszenicznych łanach Modlitwa Tybetańska i jogiczny zestaw asan Powitanie Słońca. Ciało zanurzone w świetle pomarańczowej kuli wznoszącej się nad horyzontem coraz wyżej i wyżej, a w drodze powrotnej fotografie.
Każdego poranka myślę o ośmiu rzeczach niemożliwych.
Siedem osób od godz. 8.00 wygina ciało śmiało na zielonej trawie między budynkami. Wyspani i zadowoleni. Ciekawi. Rozgrzewkę prowadzi Jessica. Zbieramy energię słonecznego poranka i wypełniamy się nią na resztę dnia. Przebieramy na pachnące jajecznicą, twarogiem, pomidorami śniadanie. Gawędzimy, smakujemy, cieszymy się swoim towarzystwem.
Szkoleniowo kontynuujemy temat poprzedniego dnia. Łatwo dostrzec, jak coraz bardziej otwieramy się i nabieramy do siebie nawzajem zaufania. W takim klimacie można odsłonić się bardziej i przetransformować lęki, które powstrzymują od przekraczania wewnętrznych barier.
Dyplomacja dyplomaty polega na tym, iż kiedy dyplomata mówi ‘tak’ to oznacza ‘być może’, kiedy dyplomata mówi ‘być może’ to oznacza ‘nie’, dyplomata nigdy nie mówi ‘nie’. Dyplomacja kobiety polega na tym, że kiedy kobieta mówi ‘nie’ to oznacza ‘być może’, a kiedy powiada ‘być może’ to oznacza ‘tak’.
Zajęcia w kameralnym gronie kontynuujemy na zewnątrz. Słoneczny jasny dzień, błękitne niebo i delikatny wiatr. Idealna pogoda na opaleniznę i na dyskusję o tym, co nam przeszkadza być idealnym szefem samego siebie i innych. Co zatrzymuje nas w podążaniu za celem? Co sprawia, że czasem mamy poczucie, iż kręcimy się w kółko, nie mogąc ruszyć z miejsca? Czy to lęk, czy to strach, a może tylko złudzenia? Dla uzyskania jasności umysłu i działania warto jeszcze raz zresetować rzeczywistość i zagospodarować swój dzień od nowa, wpleść weń to, co jest niezbędne dla codziennego funkcjonowania, i to, co wynika ze szczegółowego planu realizowania swoich celów.
Obiad to pachnący czerwony barszcz z makaronem. Intrygujące połączenie smaków zgodne z tradycją kuchni Wielkopolskiej, którego jeszcze nie spotkałam. Aromatyczny dorsz wpasował się w wegetariańskie upodobania Jessici i moje. Drzemkę poobiednią zamieniam na fotografowanie kwiatów. Lubię bawić się światłem, eksperymentować z ekspozycją, wyszukiwać smaczki i zatrzymywać je na dłużej: trawy, kłosy, kwiaty, liście, robaczki, drzewa. Dostrzegam nieopodal fotografującą w skupieniu Jessicę. Jej fotografie wypełnione energią praktyki Zen można zobaczyć na stronie www.innerbirdphysiology.com
Popołudniowe ćwiczenia praktyczne zamykają proces kreowania idealnego szefa, którego dostrzegamy w sobie. Utrwalamy jego wizerunek najpierw poprzez opis swojego portretu, potem prezentację siebie, a następnie realizując indywidualne zadania. To było najzabawniejsza część szkolenia. Już dawno nie poruszyłam śmiechem tak głęboko mięśni brzucha, jak podczas szefowania każdego z nas, a szczególnie Tomka, kiedy wykonywałyśmy ćwiczenia zgodnie z jego zaleceniami, chodząc po całym podwórku. Gesty wskazujące na potrzebę dotlenienia całego ciała, i towarzyszący im śmiech, były na tyle dwuznaczne, że wzbudzały zainteresowanie pracujących nieopodal panów. W trakcie innych zadań pojawiły się taneczne podskoki w kółeczku, przypominające zabawy na przedszkolnym podwórku, które zainicjowała Lucyna, i niepokojące odgłosy zwierząt pod dyktando Wioli. Czego to nie zrobi człek dla szefa, jeśli tylko zostanie przekonująco doceniony?
Każdy szef mówi o sobie:
Wierzę w siebie, mam autorytet, wzbudzam zaufanie, cieszę się każdym sukcesem, skutecznie motywuję ludzi, konsekwentnie dążę do celu, świadomie deleguję zadania, umiem docenić siebie i innych, jestem profesjonalistka w swojej dziedzinie, jestem odważna, intuicyjna, wrażliwa, rozważna, zdecydowana, elegancka, uśmiechnięta, pracowita, dynamiczna, kreatywna, spontaniczna, elastyczna, cierpliwa, lubię ludzi i z łatwością akceptuję ich inność, potrafię planować, jestem dobrym obserwatorem, widzę sytuacje z wielu perspektyw, potrafię zachować dystans w sytuacjach konfliktowych, jestem samodzielna a jednocześnie potrafię prosić o pomoc, potrafię zorganizować swój czas prywatny i zawodowy, jestem wymagająca od siebie i od innych, jestem znakomitym organizatorem, jestem zaangażowana w rozwój swój i firmy, jestem otwarta na wyzwania i nowatorskie pomysły, potrafię się uczyć, sumiennie realizuję swoje zadania, jestem dobrym negocjatorem i strategiem, mam poczucie humoru, mam czas na wszystko to, co jest dla mnie ważne, i ważniejsze: czerpię radość z roli szefa.
Warto w codziennym życiu ćwiczyć różne społeczne role pozostając w nich neutralnym uczestnikiem, i co najważniejsze, dobrze się nimi bawić.
Jak ćwiczyć targowanie się? Jak założyć swój biznes? Jak smakuje czerwone albo różowe wino lub schłodzone piwo? Odpowiedzi na te pytania znajdowaliśmy rozmawiając we wtorkowy wieczór, a pod oknami naszych pokojów płonęło ognisko i długo grała muza w rytm imprezy z okazji 18stych urodzin.
22.06.2011r.
Kontrola ruchu. Jakość podróży określa stan umysłu, który decyduje o ekspresji i kształtowaniu rzeczywistości. Stan umysłu określa stopień zanurzenia w teraźniejszości, czyli skupienie na Tu i Teraz. Pierwszy krok to świadomy oddech, drugi krok to wyłowić z otoczenia wszystkie dochodzące do nas odgłosy, trzeci krok to świadome, skoncentrowane działanie.
Mam swój styl. Świetnie się bawię. Idealnie nadaję się na szefa!
Światło dnia przebudziło zmysły tuż przed wschodem słońca. Droga prowadzi między polami dojrzewających zbóż. Gospodarstwa oddalone od siebie, a pomiędzy nimi cisza tak głęboka, że słychać szelest liści, kołyszące się kłosy, i rajcujące, jak przekupki na targu, ptaki. Gdybym wsłuchała się bardziej, to mogłabym usłyszeć, jak rośnie zielone sałata na zagonach. Tymczasem, znienacka, rozkrzyczały się kury i słychać pianie koguta; oto nad horyzontem wyłania się słońce. Warto było wstać, żeby siebie zobaczyć w tych okolicznościach przyrody. Poranne światło dnia rozsypało ciepłe promienie słoneczne, w które z przyjemnością wtula się wszystko, co żyje.
Uśmiechnij się do siebie.
Tradycyjnie, o ósmej, mniej lub więcej wyspani, ćwiczymy na trawie. Zbieramy energię w dolnym tantiem, kołyszemy się, oklepujemy i rozciągamy ciało, a całość praktyki kończymy Modlitwą Tybetańską.
Luksusowa wersja porannego biesiadowania oznacza twaróg, parówki, pomidory plus idealnie wysmażona jajecznica i domowa konfitura z wiśni (pycha!!!), okraszone swobodną rozmową, wewnętrznym rozluźnieniem i anegdotami Pana Prezesa. Po godzinie, z pełnymi brzuszkami, wchodzimy w proces dokańczania spraw, zarówno w emocjonalnej jak i praktycznej sferze, oraz w obszarze relacji z innymi.
Okres wakacji jest czasem idealnie skrojonym przez wszechświat, by zamykać to, co należy do przeszłości i co absorbuje naszą uwagę.
Czy masz jakiś cel, do którego dążysz? Co ci przeszkadza w realizacji tego celu?
Czy pogodzenie się z kimś przyniosłoby Tobie ulgę?
Czy istnieją projekty, których nie zakończyłeś?
Czy masz w szafach nieużywane ubrania?
Czy posiadasz rzeczy, których nie potrzebujesz?
Czy masz płynność finansową, czyli posiadasz pieniądze na bieżące inwestycje, a w razie kredytów przejrzysty plan ich spłacenia?
Każda rzecz sprawiająca, że oglądamy się za siebie, działa jak przysłowiowy ogon, który ciągniemy za sobą. Pochłania on naszą energię i nie możemy w pełni zaangażować się w teraźniejszość,. Jesteśmy obecni trochę tam, trochę tu, tym samym nie jesteśmy w pełni skupieni na działaniu Tu i Teraz. Konsekwencje? Z jednej strony poczucie, że mogłoby być lepiej, a z drugiej włącza się krytyczna spirala pretensji, co obniża efektywność w kolejnych projektach. Konstruktywnym działaniem jest wykonanie listy spraw do zrealizowania w ściśle określonym czasie, np. wybaczenie komuś i sobie, oddanie rzeczy potrzebującym, wykonanie telefonu, napisanie maila czy doprecyzowanie etapów prowadzących do długofalowego celu.
Jessica prowadzi nas systematycznie przez obszar naszych potrzeb, wprowadzając do deklaracji zmiany żywioły. Przed oczyma mam obraz z perspektywy zdystansowanego obserwatora, kiedy stoimy w kręgu wokół dogasającego ogniska, którego żar przemienia zapisane intencje w energię wspierającą decyzje dotyczące Przeszłości, Teraźniejszości i Przyszłości; oczyszczające doświadczenie, w którym drzemie ogromny spokój.
To jest twoje.
Ostatnim elementem szkoleniowym stała się praktyka transformacji destrukcyjnych emocji w obojętne emotki. Wyobraź sobie, że stoi przed Tobą intensywnie ujadający pies. Hau, hau, hau jest głośne, irytujące, wywołujące niemal fizyczny ból. Wyobraź sobie, że stawiasz przed sobą ogromny lejek skierowany tak, że jego ujadanie wpada do środka i spływa po ściankach do samej ziemi. Wyobraź sobie kogoś, kto mówi do ciebie niemiłe, ba, obraźliwe słowa, a one nie są w stanie ciebie zranić, bo należą do tej osoby i do lejka. Wizualizacja pt. nie bierz niczego do siebie zwraca wolność od tego, co nie należy do ciebie.
Na zakończenie cyklu szkoleniowego usiedliśmy w Dąbiu przy wspólnym obiedzie. Podsumowując: cele postawione na początku szkolenia zostały zrealizowane, a oczekiwania spełnione. Proces przebudowy wewnętrznej struktury umysłu został głęboko i solidnie zakotwiczony. Elementem zwieńczającym trzydniową wspólną pracę jest wdzięczność za zaufanie, otwartość, i docenienie siebie nawzajem takimi, jacy jesteśmy: doskonali na swój indywidualny sposób. Życzliwy uśmiech na pożegnanie.
Dziękuję, że mogliśmy się poznać i spędzić ze sobą czas.
Post scriptum
Tytuł artykułu nawiązuje do anegdotycznej historii sprzed lat o długiej rozmowie Pana Prezesa z milicjantem o znaczeniu kolorów świateł podczas ruchu drogowego, szczególnie przy przechodzeniu przez ulicę.
_______________________________________
Foto Jessica Szelag oraz DL
artykuł opublikowany w miesięczniku informacyjnym:
CMFakty 06/2011/59
Foto Jessica Szelag oraz DL
artykuł opublikowany w miesięczniku informacyjnym:
CMFakty 06/2011/59
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz