.
Światło jesiennego zachodzącego słońca rozprasza się pomiędzy gałęziami drzew i przebarwia świat na kolor pomarańczowy. W głębi lasu już ledwie widać ścieżki. Słychać jeno odgłosy ptaków, trzask łamanych gałązek. I zapach... cóż za zapach!!! Rozkoszny, zmysłowy.
Grzyby rosną wszędzie. Nie mam nigdy pewności, które nadają się na obiadowy sos, więc wszystkie, które spotykam, mają dla mnie wartość czysto estetyczną - istnieją, bym je podziwiała. Czerwonych kapeluszników jest najwięcej i są najpiękniejsze. Skojarzyły mi się słowa filmowego wampira, iż wszystko, czym siebie manifestuje, ma za zadanie przyciągać. Hmmm... Jaki ukryty cel ma urodziwy muchomorek? W czym szuka spełnienia?
Rozglądam się za mchem. Mam dziką chęć dokończenia projektu sprzed 6 lat: omszenia daszku drewutni. Już wiem, jak to wykonać samodzielnie. Obić czarną włókniną, stworzyć bazę z kwaśnej ziemi i ułożyć warstwę mchu, docisnąć kamieniami, póki nie zakorzeni się. Jesień to najlepsza pora na takie eksperymenty.
Uwielbiam zielone dachy, które porasta nie tylko mech, ale i kolorowa trawa, jak w Norwegii, w Szwecji. Urokliwy to widok, i czasem dumam nad tym, skąd to moje zauroczenie zarośniętym dachem się wzięło. Przez jakie wcielenia przewinęła się moja dusza, że jej się chce egzotycznych smaczków, z jakimi się budzę i zasypiam, śnię i marzę:)
Kanapka na kolację - smaki dzieciństwa. Egzotyczna?! Bardzo polska i wiejska. Wyrastałam w klimatach pajdy chleba z masłem i z cebulą, z masłem i z pomidorem, ze smalcem i z kiszonym ogórkiem. U babci chleb domowy pachniał w sposób charakterystyczny, lekko kwaskowy, a rodzice kupowali chlebek w wiejskim sklepie, czasami jeszcze ciepły, najczęściej czerstwy, ale smaczny. Chleb dojeżdżał do naszej wsi z najbliższej piekarni spory kawałek drogi, co trwało kilka godzin, a zimową porą nawet dzień lub dwa.
Czasem w jesienny wieczór nachodzi mnie przemożna ochota na plasterki cebuli oprószone solą, z własnym chlebkiem, masłem, plus kubek gorącej herbaty. Bardzo czasem ze względu na mocny, charakterystyczny aromat, z którym niełatwo zasnąć albo prowadzić nocne, intymne rozmowy.
Czasem w jesienny wieczór nachodzi mnie przemożna ochota na plasterki cebuli oprószone solą, z własnym chlebkiem, masłem, plus kubek gorącej herbaty. Bardzo czasem ze względu na mocny, charakterystyczny aromat, z którym niełatwo zasnąć albo prowadzić nocne, intymne rozmowy.
Dobra, chwila prawdy: nie lubię, bo nie potrafię zbierać grzybów. Nie znam się na nich w ogóle, co dziwne jest biorąc pod uwagę, że wszyscy w mojej rodzinie namiętnie grzybobrają co roku :) Nikt mnie jednak nie nauczył co i jak więc żyję w niewiedzy a na grzyby, owszem chętnie, ale dla towarzystwa :)
OdpowiedzUsuńZ tym mchem to genialny pomysł ! Koniecznie proszę o zdjęcia, jak już zaczniesz realizować pomysł :)
Z tą kanapką mnie zaskoczyłaś. U mnie w domu nie jadło się takowych specjałów. Pajdy chleba ze smalcem i ogórkiem znane mi są tylko z jarmarków :) A za własnoręcznie wypieczony chlebek oddam wiele !
Pozdrowienia
:)
OdpowiedzUsuńchlebek właśnie się piecze, kolejne dwa bochny, juz nie pamiętam, kiedy kupowaliśmy
ten domowy stał się stałym elementem diety
i jak pachnie!
Asiu,wychowywałam sie w Galicji, mój dom rodzinny znajduje sie niedaleko Przemysla, tam jadało sie takie kanapki, i nadal czasem skusze sie na cebule, która rozgrzewa, allle bardzo rzadko :) smalec ze skwarkami z domowym chlebkiem i ogórkiem małosolnym zrobił furorę w firmie na moich urodzinach, co chwile dopytują sie o nastepne:)
mech to już niebawem, aaa. grzyby lubię zbierać po przeszkoleniu i do sprawdzenia, czyli pod okiem znawcy tematu;
kiedyś tak bywało, jeszcze pamiętam,ale sama nigdy nie mam odwagi, w moich rodzinnych stronach nie było lasów ani grzybów, wiec nigdy nie miałam okazji nauczyć się, .. no wiem, jak wyglada łąkowa pieczarka, które zbieraliśmy podczas pasania krów:)
uściski
Stały element diety ? A zdradzisz przepis ? :) Bo ja wiecznie na diecie jestem :D Smalec natomiast już znam - moja mama bardzo lubi :)
OdpowiedzUsuńMasz naprawdę piękne wspomnienia... Bardzo malownicze i aromatyczne :)
Pozdrawiam
:)
OdpowiedzUsuńno cóż, ja nigdy nie byłam na zadnej diecie, acz jadam świadoma tego co zjadam:)
chlebek na zakwasie piekę według przepisu Agnieszki, z którą zaprzyjaźniłam się najpierw blogowo, a potem w rzeczywistości, bo pochodzi z mojego miasta i pracuję z jej braćmi, spotkałyśmy sie i jetseśmy w tym razem:)))
...
tak, tak, świat jest mały;
Agnieszka mieszka pod Wiedniem i piecze pyszności:
przepis na zakwas:
http://taste-of-passion.blogspot.com/2010/01/zakwas-zytni.html
przepis na najprostszy chlebek:
http://taste-of-passion.blogspot.com/2010/01/chleb-100-zytni-podstawowy.html
znajdziesz tam o wiele więcej inspiracji i przepisów, a wyobraźnia podpowie ci inne rozwiązania
uwielbiam piec chlebki, patrzeć jak pracuje zakwas, przygotowywać zaczyn, za każdym razem jest trochę inaczej, to nie tylko czysty przepis, ale intuicyjna robota, i to jest to co Tygryski lubię najbardziej!
miłego wieczora :)