30 czerwca 2010

ten...

.


ten mężczyzna
jest w sam raz, ani za dużo, ani za mało
doskonały niedoskonałością

silne dłonie
wrażliwe serce
z delikatnym zarostem
z głębokim swawolnym spojrzeniem i powagą dziecka...
z niespokojnym ciałem, z niespokojnym duchem i jasnym pragnieniem
zdecydowanie, pewność i zagubienie zarazem...
dotyka z namiętnością i czułością
ryzykuje i eksperymentuje
prowokuje i rozważnie decyduje
rozmawia i słucha
niewiele słów potrzebuje, by być słyszanym
całuje i kocha, z dzikością serca, z oddaniem duszy

z pasją prowadzi samochód, kocha podróże, kocha ludzi, kocha pieniądze;
pełen spokoju i dusza towarzystwa z poczuciem humoru
przy nim pogłębiam jasność i porządek w sobie, łagodnie i pewnie balansuję;
przy nim wariuję: tracę siebie i odzyskuję siebie,
odnajduję siebie w nowych możliwościach;

kreatywność i twórczość wyzwolone z więzów

jesteśmy dla siebie wzajemnym wsparciem i napędem,
miłość nas oboje wspiera i uskrzydla,
płyniemy dynamicznie, rytmicznie, jak dwa koła zazębiające się w jednym mechanizmie;
jesteśmy jednością, całością, a wszechświat w zachwycie otwiera nam okna dzień po dniu, jedno po drugim, bez przeszkód i bez zastrzeżeń;

nasza miłość dodaje piękna ziemi, ludzkości, wszytko co jest dla nas najlepsze jest naszym udziałem; zabawa, radość, wspólne rozmowy, sny i marzenia, i drobiazgi w codzienności tworzą nasz wspólny piękny, łagodny, słoneczny, własny świat;

silne ciało, męskie, prowokujące, gorące, ogień życia, ogień tworzenia, działania: mocne łydki, kolana, stopy uda, pośladki, brzuch, plecy i klatka piersiowa, szyja, głowa, usta, oczy... zapach za uszami, moc i delikatność dłoni, dynamika ruchu, przestrzeń na oddech, namiętność, ekstaza oddania, miękkość... zapomnienie

prostota przepływu, prostota bycia mężczyzny i kobiety, prostota energii przemiany...
przemiany rzeczywistości pragnienia w rzeczywistość spełnioną

(fragment z 'dzień po dniu')

29 czerwca 2010

om

.




tylko doświadczenie jest miarą poznania:
aby dać miłość, trzeba jej doświadczyć, aby być wolnym, trzeba się wyzwolić

27 czerwca 2010

poziomkowy smak lata

.




Smacznego!

*

.


Krótki spacer w słońcu ulicą miasta mile zaskoczył. Kiedy rozejrzałam się na boki i spojrzałam w górę, zobaczyłam nie tylko niebo, rozłożyste konary dębów i buków, ale i wplątane w igły drzewek iglastych białe, puchowe Coś... co wygląda jak pierzynka. Oparłam się o pień drzewa, zatrzymałam i wdychałam obrazek jak z bajki, a wokół tańczyły światłocienie.



czas na czereśnie

.


Po obfitym kwitnieniu młodziutkiej czereśni pojawiły się owoce. O połowę mniej niż kwiatów. W kilka chwil potem coś dziwnego rozmnożyło się i ponad połowę liści i owoców zeżarło, a nawet drzewko zaczęło dziwnie wyglądać, tu i ówdzie usychać. Kilkanaście owoców ocalało i dojrzewa w południowym słońcu. Można je zrywać stojąc jeszcze cieplutkie i słodziutkie. W przyszłym roku pomyślę o czymś dla robali, bo nie dla nich czereśnię zasadziłam, jeno dla siebie.





*

.


Maki przekwitają...


ślimak wystawia rogi

.


Słońce wychodzi, mata rozłożona, niespiesznie śmigam z asanami, aż tu nagle zasuwa ślimak na przełaj ścieżki. Przerwa, aparat, sesja fotograficzna. Zdążyłam ze wszystkim. Ślimaki spieszą się powoli.

26 czerwca 2010

być swoim przyjacielem

.



Dziś po raz kolejny zadziałał program na życie opisany słowami: mam szczęście! Po prostu, mam niebywałe szczęście. Już wcześniej podejrzewałam, że życie mnie lubi bardziej niż ja sama siebie, ale dziś już wiem na pewno, kto jest najlepszym nauczycielem bycia swoim własnym przyjacielem.
Życie podsuwa okazje, a ja je wykorzystuję, no i... dzieje się. Kolejne spotkanie w ramach warsztatów "Praca ze świadomością. Przebudzenie własnej mocy" pokazały, że zajęcia mają swój głęboki cel i sens, że są oczekiwane i potrzebne. Widzę i czuję, że otwiera się ciekawa i pełna uważnej pracy droga. Wędrowiec i jego Cień... te słowa oddają aurę oczekiwanego doświadczania. Czuję sie jak jak ptak nad polem lawendowym zanurzona w tęczy różnorodnych emocji.

Za spotkanie... za zaufanie... dziękuję.

25 czerwca 2010

czerwcowy wieczór

.


Pełnia księżyca nisko wisząca nad lasem, jak wielka srebrzysta pięciozłotówka na sznureczku. Przenikliwy chłód z chmarą komarów, od których oganiam się jeszcze za zamkniętymi drzwiami pisząc tu i tam, pijąc gotowaną herbatę Yogi Tea. Tylko w moim pokoju pachnącym waniliową świecą bzyczące owady nie czują się bezpiecznie oraz w pobliżu kominka emanującego ciepłem ognia. Kominek! Cóż za przyjemna alternatywa, kiedy lato skąpi ciepłych nocy w ogrodzie.

24 czerwca 2010

przez kilka dni

.




Piwoniowe przemiany pąka w kwiat. Wydarzają się zdecydowanie i szybko. Kwitnienie trwa bardzo krótko. Kilka dni. Uczy smakować chwilę, co tak krótko pięknie trwa.

Ps. Kochana Mamuś, wszystkiego najlepszego w dniu imienin.

23 czerwca 2010

tata, ojciec, tatuś

.

Kiedyś, kiedy byłam małą dziewczynką (na dowód tego mam nawet jedną fotografię) i kiedy złościłam się na ojca, to mama zawsze mawiała: tata to tata. Minęło trochę czasu i zrozumiałam, co miała na myśli. Tata to tata. Tato - dziękuję za życie, dziękuję, że jesteś moim tatą.

22 czerwca 2010

kiedy wschodzi słońce

.


Poranki są bardzo wczesne. Kiedy się budzę to widzę niebieskie niebo, a na konarach drzew smugi pomarańczowego światła, znak, że właśnie wstaje słońce i za chwilę wyjdzie zza horyzontu utkanego z dachów domów i 4piętrowego blokowiska po drugiej stronie ulicy. Dni są pełne światła i w słońcu ciepłe, ale w cieniu, nocą i rankami chłód jest przenikliwy. Mimo tego, zwykle z pewnym ociąganiem, wstaję, by zanurzyć się w pierwszych promieniach, bo mam poczucie szczególnego daru dnia, jaki wydarza się tylko o tej porze roku, która tak krótko trwa. Zabieram matę i zmykam do ogrodu posmakować jogi. Dedykuję słońcu, ptakom, drzewom, sobie i moim ukochanym kilkanaście minut praktyki: asany 'powitania słońca' i zakończenie składające się na zestaw 'strumień siły', a całość wyrażająca wdzięczność za bycie takie, jakie jest. Oto drobiazgi, które w magiczny sposób otwierają każdy nowy dzień, trzymają mnie na powierzchni wzburzonej fali codzienności.

Ps.
Przeczytałam, że przez ciało człowieka przenika około 50 bilionów neutrin na sekundę (nowinka dla niewtajemniczonych w strukturę kwantową wszechświata, że jest to najmniejsza cząstka materialna, do jakiej dokopali się naukowcy). I wyobraziłam sobie nieskończoną ilość miniaturowych słońc przepływających nieustannie i poczułam się falą ciepła i światła. Przez ułamek chwili rzeczywistość zyskała inny wymiar. Puk, puk... jestem już z powrotem! Dobrego dnia!

21 czerwca 2010

i

.

Otworzyły się bardziej... wielobarwnie, a przecież to te same kwiaty.






Fotografie wykonałam i o wschodzie słońca, popołudniową porą i późnym wieczorem, a także w dzień pochmurny. I kto zgadnie która kiedy? Hmmm...


20 czerwca 2010

różane wariacje czyli jak wiosna wita lato

.


Niedziela. W ogrodzie chłodniej, acz słonecznie. Białe owce z baranami tańczą na niebie, wiatr północny zawiewa zapachy lawendy i róż.
Róże...
Zaskoczyły mnie dwa krzaki angielskiej pnącej odmiany, które zakwitły obficie w zadziwiający sposób. To, jak zmieniają się barwy nasycenia różem, od ciemniejszego w pąkach do jasnego w pełni rozkwitniętym kwiatku, budzi fenomenalne uczucia magii. Nie mogę przestać się dziwić. Kwitnie kępami: pąk przy pąku przemienia się zjawiskowo w bajeczne konstelacje, i do tego mocny, charakterystyczny słodkawy zapach!!!


19 czerwca 2010

przebudzić tygrysa

.


Dokończyłam książkę Argov Sherry i 'mocno' wkurzyłam się, bo zdałam sobie sprawę, że na własne życzenie dałam się zwieść w pole dzikich malin, gdzie zasnęłam mocnym snem miłej dziewczynki. Kiedy już poranny tajfun wyciszył się, a wewnętrzny klimat złagodniał, spotkałam się z Sylwią i jej nożyczkami. Metamorfoza zaskakująca, a przebudzony tygrys jest głodny i trochę zły...



otulona zapachem

.


patrzę w lustro



widzę Cię
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...