31 maja 2010

przestrzeń na głęboki oddech

.

Kwiat powojnika, pierwszy z czterech różnych okazów, które oplatają drabinki dorodnymi liśćmi. Dokarmiłam wszystkie wczesną wiosną z przekonaniem, że to najlepszy sposób, by je zachęcić do obfitego kwitnienia.

O makach już było, ale tych rozkwitniętych na czerwono. Tym razem pąki makowe, które mają wewnątrz inny kolor. Jaki? Już za chwileczkę, już za momencik... Dziś zachwycają formą, jędrnością i kształtem, a krople deszczu dodają im uroku.


Tak, tak, jesteśmy znów w moim ogrodzie. Jako że w przestrzeni intymnej, duchowej, emocjonalnej dzieją się transformacje, o których nie potrafię pisać, bo je przeżywam w głębi swojego istnienia, to zapraszam na ulotne kilka chwil z popołudniowej przechadzki. Wyjątkowość zdarzenia wynika z faktu, że w naszej okolicy nieustannie pada, od wczoraj tylko pada i nic więcej poza padaniem pani Natura nie jest w stanie ofiarować. Bo cóż może się wydarzyć pomiędzy gęsto upakowanymi kroplami deszczu podczas ulewy? No tak...zapomniałam! Można zatańczyć, lecz pod warunkiem, że to będzie przysłowiowy majowy deszczyk, czyli cieplutki, w tym roku już nierealny. Może się wydarzyć mgła, którą w tej chwili obserwuje przez okno w kuchni: powietrze ciężkie od wody tworzy romantyczny krajobraz. I może też chytre słońce przemycić kilka promieni pomiędzy chmurami i oświetlić ścianę szczytową. Oto ta wyjątkowa chwila, którą dzielę się w ramach rozprzestrzeniania magii istnienia.
Miłego wieczora życzę, wszak to ostatni majowy.

30 maja 2010

tajemniczy nieznajomy

.

popołudniową porą w przerwie między jedną deszczową ulewą a drugą wyszłam do ogrodu, żeby eksperymentalnie przyciąć Kai 'dąbka', rozrastającą się laurowiśnię oraz ostudzić zielony zapał zimozielonego bluszczu obrastającego ścianę wokół okna kuchni

kiedy wyszłam to i słońce wyszło, a w świetle słońca pomiędzy liśćmi maków zobaczyłam przedziwnej urody różowo-wrzosowy kwiatuszek na krzaczku obsypanym drobnymi pączuszkami;
nie znam tego maleństwa, nie wysiewałam, sam się wysiał,
ot, tajemniczy nieznajomy przywiany przez wiatr

czy to ja go odkryłam czy też on mnie odkrył i zauroczył?
oto jest pytanie na chwile przy filiżance czekolady

metamorfozy

.

Dwa dni konkretnej pracy. Malowanie w pokoju Kai. Przemiana kolorystyczna. Transformacja. Słoneczny poranek z sufitu zamienił się na świeże awokado, które spłynęło na ścianę onegdaj kanarkowo limonkową przy oknie; smaczny, świeży ciepły otulający kolor.

Błękitna chmurka na wprost drzwi wejściowych stała się smakowitą soczystą śliwką węgierką; mocny, głęboki, ciepły,


zaś ścianę przylegającą do chabrowych drzwi otulił dotyk mgły, manifestujący się odcieniem chłodnym, delikatnym, srebrzystoszarym, harmonizującym i równoważącym potrójny zestaw kolorystyczny.

Zaułek za drzwiami, otwarty regał, najbardziej pracochłonne miejsce, łączy wszystkie trzy razem i pokazuje, jak znakomite wyczucie kolorystyczne ma moja duża mała córeczka. Uwielbiam ją za zdecydowanie i niezwykłą wyobraźnię, a także za upór i cierpliwość. Na pomalowanie pokoju czekała prawie 2 lata, a na nowe łóżko ponad 3 lata, a jeszcze metamorfoza trwa, bo... zmienia się jeszcze kilka drobiazgów: stelaż, nowy materac, z czasem komplet dopasowanej kolorystycznie pościeli, nakrycie na łóżko. Oto owoce wewnętrznej przemiany nastolatki i kobiety.

29 maja 2010

lavender lady

.


Oto moje małe wariactwo: lawenda. Już kwitnie. Marzenie mini pola lawendowego uskuteczniam od pierwszego roku kształtowania ogrodu. Pierwszy krzaczek jest z nami od czterech lat. Przycinam i rośnie, zaś tegorocznych nasadziłam chyba z dziesięć sztuk. Są jeszcze trzy samosiejki i rozrastające się roślinki z poprzednich sezonów. No i nareszcie obsadziłam okno tarasowe. Czy się uda przetrwać im kolejną zimę w tym miejscu, które jest otwarte na bezpośrednie południowe słońce i odsłonięte oddychającym budynkiem, a więc są narażone na szokujące ciepło-zimno, brrr. Zobaczymy, co z nich jeszcze wyrośnie, natenczas ten sezon ogłaszam pachnący lawendą.

27 maja 2010

już

.



Złapałam się na tym, że czekam na to, co ma się wydarzyć, nie zauważając tego, co jest, a często negując to, co jest.

A przecież przyciągamy dokładnie to, czym wypełnieni jesteśmy w tej Teraz chwili, nie życzeniowo, lecz faktycznie.

Taaak, marzenia stają się moją rzeczywistością wypełniając mnie uczuciami już teraz...

jakby już...



26 maja 2010

jak to fajnie mamą być

.


jak minął dzień?
ładnie, kolorowo, trochę ciasno, zabawnie
lody, tak jak lubię
lekka komedia na wpół romantyczna, tak jak lubię
i pomidory z mozzarellą, z bazylią, z domowym chlebkiem, tak, jak lubię
we troje

Kaju
Oskarze
dziękuję

kochana mamuś

.



Moja mamusiu, będę pamiętać,
żeby ci przynieść, w dniu Twego święta
kawałek łąki pachnącej majem
z piosnką słowika i z krzykiem czajek,
tęczę wiosenną po pierwszej burzy,
kukułkę, która pomyślność wróży,
wiatru żywiczne szmery lesiste
i lustro wody drżące i czyste....



Kochana Mamo

dziękuję za życie,
dziękuję, że jesteś

25 maja 2010

czerwone w zielonym

.



Każda odmiana jest dobra.

24 maja 2010

pasja pichcenia

.


W styczniu poznałam blog Agnieszki. To miejsce smaków i zapachów zbudowane z pasji gotowania, eksperymentowania, z naturalnej potrzeby delektowania się posiłkiem. Ze skrzyżowania naszych dróg prowadzą dwie drogi równoległe. Inspirujemy się i ... pisujemy. A dziś głosujemy na torcik prezenty. Dla mojego oka dwa torciki dla bliźniaków są jak dzieła sztuki, prawda?
Konkurs z okazji Dnia Dziecka tutaj. Klikać proszę, klikać trzeba, tym razem wygrywa nr 23.
:)
Smakowitego wieczora życzę i do dzieła zapraszam.

*

.

Joga
Powitanie Słońca
Strumień Siły

23 maja 2010

niebo na ziemi

.


Dziś rozbestwiłam się na dobre. Skoro świt obudziłam się, i leniuchowałabym, gdyby nie powrót syna z kolegą z nocnej nasiadówki u znajomych pt. gry RPG. Chwila pogawędki i spanie odpłynęło. Chęć leniuchowania odłożyłam na resztę dnia, bo za oknem ptaki, delikatna mgiełka, osiedlowa cisza nocna, zatem idealne warunki do pracy w ogrodzie.


Praca w ogrodzie jest dla mnie jak długa medytacja. Uwielbiam, a raczej, jakaś część mnie uwielbia kontakt z ziemią, z roślinami, przemianę energetyczną, jaka się dzieje, kiedy odchwaszczam, przekopuje, przesadzam wymieniam ziemię, obsypuję.
Robię, robię, robię, jedno po drugim, jakby samo płynęło, i nagle czuję, że wystarczy. Tak samo i tym razem. Koty miauczą, aż je wpuszczę do domku, osiedle budzi się do życia... a ja jeszcze to i tamto, bo gdzie spojrzę, to jest coś, co domaga się dopieszczenia, i ... wreszcie znalazłam idealnie miejsce dla cisa, a w głowie słyszę: nie wszystko naraz kobieto, powoli, więc podlałam to, co posadziłam, przesadziłam, dosadziłam, iii... zaczął kropić deszcz. Ot, błogosławieństwo z góry dla zakończonego dzieła.
Wdzięczne i cierpliwe koty nakarmione, zaś ja poczułam wszystkie mięśnie i potrzebę długiej kąpieli. Z ogrodowych chwastów wyłowiłam skrzyp polny, przygotowałam wywar i ... frrr, do wanny.

(...)

Boso, po mokrej trawie, sesja fotograficzna pomiędzy roślinkami, które permanentnie są niebiańsko piękne, a na koniec długiego poranka pieczenie pszenno-orkiszowego chleba.
Pachnie !!!
Tak, tak, życie ma całkiem niezły smak.


kolorowy busz

.


Pod brzozami, w ramach przyznanej roślinom absolutnej wolności rozwoju, dzieje się nadspodziewanie obficie. Tak wyrośniętych gęstych paproci nie było jeszcze w historii mojego ogrodu, do towarzystwa obficie kwitnące konwalie, poziomki, a nawet tulipany sprzed lat przypomniały sobie, ze trzeba pokazać swoje intensywnie kolory. Między nimi wiją się nienazwane naskalne roślinki, a wszystkie tworzą cudny kolorowy bałagan.

czerwone maki

.

(...)

22 maja 2010

papuzi raj

.


Jestem i będę jeszcze długo i dużo o ogrodzie, wiośnie, pasji grzebania, namiętności do roślinek i oniemiałego zastygania w zachwycie przy kwiatuszkach, robaczkach, ptaszkach... i co tam jeszcze natura w ogrodzie pod starym pachnącym lasem przynosi.
Niebawem zakwitną kasztany jadalne, a one pachną mocną wanilią, o czym kichaniem i kasłaniem ogłasza sąsiad mający alergię na wszytko, co kwitnie i pyli.
Tymczasem raj kwietny dzieje się, albowiem, dzięki pogodzie, roślinki kwitną długo, kolorowo i jak zwariowane. Ogromną niespodzianką jest przebudzenie tulipciów z zamierzchłych czasów na widok bielusieńkich kwiatuszków. Nie dziwię się, bo nawet niedzielni przechodnie, którzy wybierają sobie za cel niedzielnych spacerów nasze osiedle, zaglądają z ciekawością na rozbieloną kwiatuszkarnię. Moje lenistwo wyszukiwarkowe nie pozwala mi odsłonić nazwy tego kwiatka, opowiem jeno, że pierwszego roku był jeden mały krzaczek (prawdopodobnie coś zasiałam, bo namiętnie siałam różne badylki). Drugiego roku pojawiło się kilka. Trzeciego sypnęło na sąsiednią rabatę, a w tym roku zrobił się las kwiatów i nawet kilka sadzonek przeniosłam w inną część ogrodu. Kwiatuszek prosty i piękny, dodaje lekkości, świeżości, światła, i na dodatek sam się rozmnaża, co mi bardzo odpowiada.
Lubię patrzeć, jak natura sama sobie reguluje i ustawia poprzeczkę, zestawia kolory i rośliny. To jest trochę jak zabawa w chowanego albo wyrzucanie oczek w kostce, albo... albo jak z czekoladkami w bombonierce: nigdy nie wiadomo, co ci się trafi, ale cokolwiek to będzie, to na pewno będzie słodkie.

21 maja 2010

*

.


W ten kwiat wplotłam ulubioną piosenkę
...
i słucham słucham słucham

20 maja 2010

dom chlebem pachnący

.


Pszenny chlebek na drożdżach pachnie ciut inaczej niż żytni na zakwasie. Przygotowalnia i pieczenie to krótszy proces. Co mnie zainspirowało? Wczorajsze zakupy. Wiedziałam, że pieczywa w domku nie ma i trzeba coś wybrać. Ja to ja, chlebka mało jadam, ale dzieci rosną i potrzebują konkretnego jedzenia, szczególnie Oskar. Stanęłam przez półką z wypieczonymi bochnami i, słowo daję, miałam taką niechęć i niezdecydowanie w sobie, że odłożyłam decyzję na potem.
Idę sobie z zakupami z ryneczku, idę, a wszystko wokół pięknie pachnie. Zauważyliście, że w wilgoci majowego deszczu i chłodu zapachy kwitnących roślin, szczególnie dzikiego bzu i bzów oswojonych, a nawet zapach trawy jest intensywny, gęsty, w szczególny sposób przenika nozdrza, wypełnia ciało niezwykłą energią?
No więc idę i wyobrażam sobie moje gotowanie i błysk geniuszu... ale byłoby fajnie rano wstać i upiec chlebuś, albo bułeczki z masłem czosnkowym. I poczuć Ten zapach. Dom wypełniony zapachem chleba to dom magiczny, przyciągający dobre duchy, miłość, obfitość.
No tak, trzeba kupić drożdże, wdrożyć się w przepis i zaplanować pieczenie.
Tak się rozmarzyłam, że w sklepie o drożdżach zapomniałam. Trochę się pozłościłam na swój roztargniony charakterek i otworzyłam lodówkę, a tam... kostka drożdży czeka od tygodnia na zagospodarowanie. Już nie pamiętam, co miałam w planie.

No to będzie pieczenie - pomyślałam - W weekend.

Jednak mieszka we mnie wiercipięta niesłychana, która czekać nie potrafi. Obudziłam się o piątej wyspana i rześka i zadumałam się:
Skąd tyle energii we mnie??
Hmmm...
Chlebek? Chlebek! Ale będzie się działo, kiedy za półtorej godziny w całym domu zapachnie?

Wyskoczyłam z łóżka i zrobiłam dwa bochenki wg przepisu Ewy. Po raz pierwszy w życiu pszenny ze słonecznikiem i z dynią (wykorzystałam pomyłkowo kupioną przez Oskara mąkę tortową, bo miała być krupczatka na szarlotkę).
Wyszedł pyszny, wyrośnięty, z chrupiącą skórką. Zdążyłam jeszcze pajdę gorącego odkroić i zapakować do pracy. Bo jak tu nie spróbować gorącego? Uwielbiam!
Następny wypiek to chlebek pszenny na zakwasie, o którym pisze Agnieszka. Bardzo jestem ciekawa smaków.
Pachnącego i ciepłego dnia życzę i zapraszam.

19 maja 2010

rozmaite al dente

.

Siedziałam dziś za biurkiem pracowym zmarznięta, coraz bardziej i bardziej drętwiałam. Nie pomogły kubełki yerba mate, rozgrzewające przełyk, ale nie ciało. Nie pomogło nawet 3 godzinne zasiedzenie na telefonie w biurze szefa, gdzie ustawiłam klimatyzację na 26 stopni. Ani trochę lepiej. Rozmarzyłam o zupie meksykańskiej, która została przyjęta z aplauzem, kiedy to Agnieszka zawiesiła na swoim pysznym blogu przepis na jednogarnkowe znajome rozmaite Coś.
I już wiedziałam czym będziemy pieścić podniebienie przez najbliższe dwa dni.
Zakupy potraktowałam jak rytuał. Odwiedziłam ryneczek, bo i gdzie w pobliżu domu znalazłabym świeżutki imbir i cukinię? Tylko tam. W jednej ręce torebka i torba z notatnikiem, kalendarzem, książka 'na szelki wypadek', a w drugiej wypełniona po brzegi szara papierowa torba pełna zielonego, czerwonego, żółtego... i pachnącego.

Co się potem działo? Oto opowieści pełne kolorowej treści na fotografiach.




To jest pyszne!!!




braciszku

.

Nie błądzi tylko, ten kto nic nie robi

Robert Baden-Powell


Mojemu kochanemu urodzinowemu braciszkowi, z miłością
...

sasanki

.


Przypomniałam sobie! Zjawiskowo piękne i delikatne kwiatuszki mają na imię sasanki. I o nich słów kilka...


Wygląda na to, że rozmnożyły się w ogrodzie prawie tak samo jak niezapominajki. Otrzymałam dwie roślinki w dwóch kolorach od zaprzyjaźnionej miłośniczki grzebania w ziemi. Obydwie zakwitły, przekwitły, i w pierwszych dwóch latach przekwitnięte kwiaty ścięłam. W kolejnych dwóch latach oddałam roślinom trochę wolności, dlatego kwiaty po przekwitnięciu przekształciły się w w inne kwiaty, które miały na sobie nasionka. Wyschnięte w słońcu poszybowały z wiatrem tu i tam. W ramach procesu systematycznego odchwaszczania zauważyłam, że wyrosło mnóstwo maleńkich roślinek, których liście maja tę samą strukturę i ... przypomniałam sobie słowa koleżanki, że to kwiat wymagający hibernacji; przez rok nabiera sił, żeby od następnego kwitnąć i rozrastać się.


Czeka na mnie kilkanaście sadzonek do przeniesienia, bo nie wszystkie maluchy mają wygodnie w gęstwinie innych kolorowych badylków. Obsadzę kawałek rabaty tak, żeby w kolejnym roku stanowiły barwną plamę na tle innych. Tegoroczne chłody majowe sprawiły, że wegetacja rozciągnęła się w czasie, więc kwiaty kwitną długo dłużej. Ujmuje mnie ich delikatność i charakterystyczna, zewnętrzna, mechata powłoka gałązek i kielichów. Ogromna przyjemność dla zmysłów.

18 maja 2010

w ziołowym zagajniku

.


Wtorek o zapachu ziół. Czuję się mniam. Oznacza to zadowolenie.
Najpierw z racji niespodziewanych efektów pracy, jaką wykonuje w ramach swoich zobowiązań jako asystentka Zarządu w firmie. Telesales przynosi z dnia na dzień ciekawe doświadczenia i wymierne efekty. Prowadzę rozmowy z interesującymi ludźmi, najczęściej z mężczyznami reprezentującymi Działy It, controllingu, finansów, i nieustannie czegoś nowego się dowiaduję, nie tylko o strukturze ich potrzeb wdrożeniowych, ale i rozpoznaje niuanse ludzkiej natury, w tym odsłaniam głębokie pokłady swoich atutów i swoich lęków.
Zdarzyło się też, że wyskoczyłam na dłuższą chwilę do Sylwii i odświeżyłam kolor włosów. Tak oto, naładowana pozytywną energią wybrałam się po pracy na długi spacer: powrót do domu to 3 km drogi pod górkę. Malownicza droga, usłana sklepikami, drzewami, spotkaniami, uprzejmą wymiana ciepłych słów podczas kupowania bagietki i sera Camembert na kolację, kupowania w ogrodniczym rękawiczek do pracy w ziemi, oraz ... nareszcie znalazłam lubczyk w doniczce! a do jego towarzystwa majeranek i bazylia.
Przebrawszy się powędrowałam do ogrodu, łopata, grabie i ... najpierw sadzenie w zielonym od mięty, melisy, rozmarynu, zielniku zakupionych roślinek, po czym wygrabiłam i wyczyściłam zagonek obok i wysiałam szczypior, pietruszkę, koperek. Jak tylko udeptałam, podlałam, uporządkowałam, zaczął padać deszcz. I pada. I powoli rośnie mój zielony ziołowy zagajnik.
I nadal chłodno, dlatego herbata gotowana: imbir, goździk, pieprz, goździki, cynamon. Rozgrzewa na dobry sen.
Dobranoc

17 maja 2010

wice... szkoła życia

.


Tym razem mam ogromną ochotę zatrzymać chwilę radości, jaką dzieliła ze mną Kaja, po powrocie z kolejnych etapów konkursu w ramach projektu krytycznego myślenia i kreatywnego działania Odyssey of the Mind: regionalnych z Poznania, z krajowych z Gdańska, z europejskich z Białorusi.
Na fotografii ekipa licealistów pracująca w Jedynce ze sobą od dwóch lat, ekipa przyjaciół, zarazem wicemistrzów Polski i Europy; a w czerwonym moja córka :)
Byłam świadkiem niezwykłych zdarzeń z tym związanych, i jestem dumna, zaszczycona, że doświadczałam skutków dynamicznej wyobraźni młodych ludzi nabywających umiejętności twórczego rozwiązywania różnorodnych wyzwań.

Szkoła życia ma wiele imion.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...