29 września 2009

niepsodzianka

...

Zasypiałam wsłuchując się w krople deszczu, w myśli, w uczucia, jakie po sobie zostawił mijający dzień. Sen przeminął jak sen, nieoczekiwanie, barwnie, i kiedy przyszedł czas na poranną jogę w ogrodzie przypomniałam sobie wieczorny przenikliwy chłód, który zmobilizował mnie do rozpalenia ognia w kominku.
O szóstej rano w kominku już tylko popiół, a za oknem wiatr i nadal nocna cisza. W pierwszym odruchu: brrr, chcę spać, zaś w drugim ogromna ochota, by wyjść i poćwiczyć. Powitanie słońca przed wschodem słońca to figlarne ćwiczenie i ciała i umysłu.
Otworzyłam okno tarasowe w oczekiwaniu na podmuch zimnego powietrza, a tu niespodzianka: południowy wiatr pachnący igliwiem, ciepłem, deszczem, po którym nie został najmniejszy ślad.
Świat w międzyczasie pojaśniał, ptaki się rozgadały - ot, kolejny nowy dzień. Zabieram uśmiech i w drogę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...