...
Zwykle na tydzień przed Wigilią kupuję mak ok. 1/2 kg, zaparzam go z dodatkiem mleka, potem jadę do koleżanki, aby go zmielić 3 krotnie. Wcześniej dzwonię, żeby wpisać się w dzień 'mielenia', bo to takiego rodzaju galimatias, że maszynkę wyciąga się z górnej półki spiżarni i wydarza się mielenie wszystkiego co się da, na raz, a potem długo sprząta po mieleniu. Zwykle tak bywa... bywało przez kilkanaście lat. W tym roku odwołuję kilka zwyczajowych pozycji z listy przedświątecznych przygotowań. Będzie ciut inaczej. Tradycyjne, smaczne kulki makowe, tzw. makówki, przygotowałam następująco:
Kupiłam puszkę gotowca maku na makowiec. Udoskonaliłam tę porcję w następujący sposób: wkroiłam kandyzowaną skórkę z pomarańczy 'własnej roboty', do tego dorzuciłam drobno pokrojone włoskie orzechy z ogrodu rodziców 5 garści, zmielone migdały 150 g z półki sklepowej, oraz rarytas - 250 g miodu leśnego z Borów Człuchowskich (Eko Barć). Można jeszcze dodać, bo pysznie smakują w makowej mieszance, pokrojone na paseczki suszone morele, figi, rodzynki i daktyle, kandyzowaną skórkę z cytryny i limonki.
Wymieszałam, ugniotłam kulki jak śnieżki i wyturlałam w wiórkach kokosowych.
Wymieszałam, ugniotłam kulki jak śnieżki i wyturlałam w wiórkach kokosowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz