.
W księżycową jasną Pełnią noc zmrożony śnieg skrzy się i mieni w świetle lamp ulicznych. Wyskoczyłam na kilka chwil na dwór, po pierwsze po lód do piekarnika, bo wypiekam chlebusie żytnio-orkiszowe ze słonecznikiem, które potrzebują lodowego towarzystwa, żeby nie wyschnąć za mocno, a po drugie, żeby trochę napatrzeć się w ciszy na niebo niebiańsko piękne, upstrzone gwiazdami.
Spoglądam z satysfakcją na miniony dzień, bo
1.odkopałam się ze śniegu, a nawet wykopałam tunel prowadzący do garażu. Ten domek, ten ogród jeszcze takiej ilości śniegu nie doświadczyły. Ciekawe, na ile i w jaki sposób śnieżna kołderka służy roślinom?
2.wyhodowałam przez ostatnie 6 dni zakwas, wielce udany, pachnący kuchnią babci, i nie mogę się doczekać na ciepłą jeszcze kromeczkę z masłem. Zapach pieczenia rozpływa się po domu.
3.przygotowuję domek na podjęcie gościa na okres dwóch tygodni. To dla mnie nowy temat, więc jestem ciekawa i podekscytowana.
4.spotkanie, rozmowa, emaliowanie, zaczytanie, i wiele domowych drobiazgów...
jutro też jest dzień - czas na sen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz