Uwielbiam patrzeć na ostrokrzew. Ma w sobie niezwykły czar, który uwiódł mnie poprzez opisy w powieściach beletrystycznych i na pocztówkach, zanim zobaczyłam go po raz pierwszy ok.13 lat temu w Dusseldorfie. Widok 'prawdziwego', wyrośniętego krzewu zrobił na mnie tak duże wrażenie, że zapragnęłam go w przyszłości zasadzić i patrzeć jak rośnie, a kwiaty przemieniają się w czerwone kulki mocno kontrastujące z intensywną barwą zieleni przepięknie uformowanych listków. Czytywałam, że to delikatna roślina, wymagająca umiarkowanych temperatur, że w naszej okolicy ma niewielkie szanse. Na przekór przekonaniom rośnie powoli w zakątku przed domem od 5 lat i odwdzięcza się za opiekę cudownymi maleństwami.
Foto: Di
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz