23 lutego 2010

wiosenny trel

.


Wieczór. Zafundowałam sobie spacer w zapadających ciemnościach. Pada drobny deszcz. Jest ciepło, mgła. W takich warunkach niespieszna przechadzka jest dla mnie dużą przyjemnością. Mam uczucie, jakby ciało oddychało każdą komórką i w dwójnasób dotleniało, a w ten sposób odzyskiwało zagubioną gdzieś energię.
Dosłownie.
Na policzkach drobniutkie krople wody, jakby dopieszczały bardziej niż moczyły. W ten sam sposób we włosach. Gdzieniegdzie radosny śpiew ptaka. Nie wiem jaki to ptak, ale słyszę jego wiosenny trel. Budzi ze snu zimowego panią Naturę, a mnie z popołudniowego znużenia. Lekki krok, swawolny uśmiech, tak jak lubię. Wiosna jest moją ukochaną porą roku, i przedwiośnie też, także na przednówku. Wiosną wydarzają się rzeczy nieprawdopodobne. Nowe. Najczęściej w tym czasie Niemożliwe objawia całemu światu jak jest możliwe. Jesteście ciekawi co z tych pąków tajemnicy wyrośnie? Bo ja bardzo. Ekscytujący czas zapachów, cudów, odradzania. Niech się dzieje!!!

Ps.
Oczywiście, że śnieg zauważam. Jest go nadal mnóstwo. Zaspy powoli się wytapiają, zmniejszają, ale nadal są wielkimi zaspami, prawie tak samo, jak 2 miesiące temu. Ludzka natura łatwo się przyzwyczaja. Śnieg wtopił się w krajobraz, stał się jego ledwie zauważalną częścią; zszarzał, przymarzł i już nie przeszkadza w codziennym życiu.

Foto: Di

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...