Delektowanie się potrawą, która jest pyszna, a jej przygotowanie zajmuje kilka przyjemnych chwil. Co to takiego? To właśnie to, co praktykuję bardzo często, a co można nazwać zwyczajnie: kolorowe warzywa z patelni.
W drodze powrotnej z pracy kupuję:
1/2 kg pieczarek (mogę jeść je codziennie)
2 paczki mrożonek: mieszanka warzyw (kalafior, brokuł, marchew - obecność obowiązkowa) plus mix fasolowy (medal dla pomysłodawcy),
puszkę kukurydzy (kukurydzę też uwielbiam)
olej z ryżu albo słonecznikowy, rzepakowy też jest w porządku !
Na jednej patelni delikatnie smażę pokrojone na plasterki pieczarki, delikatnie znaczy tyle, że nie przyrumieniam ich, jeno zmierzam do tego, żeby 'puściły' wodę i zmiękły, są jędrne i mięciutkie i zachowują swój własny pogłębiony smak;
dodaję szczyptę soli (acz nie jest to konieczne, są słone same w sobie) i dwie szczypty pieprzu;
Na drugiej patelni w ten sam sposób duszę warzywa mrożone, przyprawiam mieszanką ziołową przeznaczoną do warzyw (kuchnia wegetariańska), dorzucam czosnek, albo zgnieciony ząbek, albo kostkę z cyklu gotowców, plus szczypta pieprzu cayenne;
Kiedy warzywa są jeszcze jędrne, ale już na tyle miękkie, że mam je ochotę zjeść na stojąco, mieszam zawartość obu patelni w jednej, tej większej, dorzucam puszkę kukurydzy, mieszam całość i nie przeszkadzam przez kolejne 5 minut przenikać się smakom i zapachom w zaciszu pod pokrywką na minimalnym ogrzewaniu ;)
W wyniku tego tajemnego rytuału wychodzi przepyszne jedzonko, które mocno pobudza moje kubki smakowe. Dodam jeszcze, iż zestawy tego rodzaju można kombinować i wzbogacać niezależnie, i z rybą z folii, i z kurczakiem w kosteczkę, i ze stekiem też. Czasem dorzucam świeżynkę: koperek, pietruchę, kiełki...
Smacznego!!!
W drodze powrotnej z pracy kupuję:
1/2 kg pieczarek (mogę jeść je codziennie)
2 paczki mrożonek: mieszanka warzyw (kalafior, brokuł, marchew - obecność obowiązkowa) plus mix fasolowy (medal dla pomysłodawcy),
puszkę kukurydzy (kukurydzę też uwielbiam)
olej z ryżu albo słonecznikowy, rzepakowy też jest w porządku !
Na jednej patelni delikatnie smażę pokrojone na plasterki pieczarki, delikatnie znaczy tyle, że nie przyrumieniam ich, jeno zmierzam do tego, żeby 'puściły' wodę i zmiękły, są jędrne i mięciutkie i zachowują swój własny pogłębiony smak;
dodaję szczyptę soli (acz nie jest to konieczne, są słone same w sobie) i dwie szczypty pieprzu;
Na drugiej patelni w ten sam sposób duszę warzywa mrożone, przyprawiam mieszanką ziołową przeznaczoną do warzyw (kuchnia wegetariańska), dorzucam czosnek, albo zgnieciony ząbek, albo kostkę z cyklu gotowców, plus szczypta pieprzu cayenne;
Kiedy warzywa są jeszcze jędrne, ale już na tyle miękkie, że mam je ochotę zjeść na stojąco, mieszam zawartość obu patelni w jednej, tej większej, dorzucam puszkę kukurydzy, mieszam całość i nie przeszkadzam przez kolejne 5 minut przenikać się smakom i zapachom w zaciszu pod pokrywką na minimalnym ogrzewaniu ;)
W wyniku tego tajemnego rytuału wychodzi przepyszne jedzonko, które mocno pobudza moje kubki smakowe. Dodam jeszcze, iż zestawy tego rodzaju można kombinować i wzbogacać niezależnie, i z rybą z folii, i z kurczakiem w kosteczkę, i ze stekiem też. Czasem dorzucam świeżynkę: koperek, pietruchę, kiełki...
Smacznego!!!
Foto: Di
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz