22 czerwca 2010

kiedy wschodzi słońce

.


Poranki są bardzo wczesne. Kiedy się budzę to widzę niebieskie niebo, a na konarach drzew smugi pomarańczowego światła, znak, że właśnie wstaje słońce i za chwilę wyjdzie zza horyzontu utkanego z dachów domów i 4piętrowego blokowiska po drugiej stronie ulicy. Dni są pełne światła i w słońcu ciepłe, ale w cieniu, nocą i rankami chłód jest przenikliwy. Mimo tego, zwykle z pewnym ociąganiem, wstaję, by zanurzyć się w pierwszych promieniach, bo mam poczucie szczególnego daru dnia, jaki wydarza się tylko o tej porze roku, która tak krótko trwa. Zabieram matę i zmykam do ogrodu posmakować jogi. Dedykuję słońcu, ptakom, drzewom, sobie i moim ukochanym kilkanaście minut praktyki: asany 'powitania słońca' i zakończenie składające się na zestaw 'strumień siły', a całość wyrażająca wdzięczność za bycie takie, jakie jest. Oto drobiazgi, które w magiczny sposób otwierają każdy nowy dzień, trzymają mnie na powierzchni wzburzonej fali codzienności.

Ps.
Przeczytałam, że przez ciało człowieka przenika około 50 bilionów neutrin na sekundę (nowinka dla niewtajemniczonych w strukturę kwantową wszechświata, że jest to najmniejsza cząstka materialna, do jakiej dokopali się naukowcy). I wyobraziłam sobie nieskończoną ilość miniaturowych słońc przepływających nieustannie i poczułam się falą ciepła i światła. Przez ułamek chwili rzeczywistość zyskała inny wymiar. Puk, puk... jestem już z powrotem! Dobrego dnia!

2 komentarze:

  1. *

    Mija dzień. Nie planowałam zrobić tylu rzeczy, ile zrobiłam, podjąć takich decyzji, jakie podjęłam. Uznałam, że czas zadbać o siebie i zrobić intuicyjnie cokolwiek, żeby otworzyć miejsce na zmianę, żeby było wygodniej ze sobą. Czy jest wygodniej? Bynajmniej! Nie dziś. Zaryzykowałam i zderzyłam się ze ścianą utkaną z ciszy, niewiadomego, co jest niełatwe do uniesienia. Kiedy nie mam wewnętrznej zgody na to, co jest, wówczas popełniam najwięcej błędów, a grzech niecierpliwości ma wyjątkowo gorzki smak. Tak czy inaczej wraca temat umiejętności rozgoszczenia się w tym, co niewygodne, tak, by w niewygodzie odkryć pierwotną wygodę.

    OdpowiedzUsuń
  2. czas dopisuje coraz więcej ciszy

    czasem zastanawiam się, jak to jest? spotykamy się po to, żeby się rozstać?

    jesteśmy jakiś czas razem, a potem adieu!

    tak, tak, Joasiu, Pamiętam
    nie napiszę, choć pomyślałam: dlaczego?
    odpowiedź przychodzi natychmiastowo, za każdym razem taka sama: zgódź się, zwłaszcza wtedy, kiedy nie pojmujesz, zgódź na swoje uczucia rozczarowania i smutku, zgódź się na zjawisko życia, które mówi, ze może być zawsze inaczej;

    zgadzam się i, jak nieco zbity z tropu zwierzaczek, liżę siniaki

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...