1 czerwca 2010

no bo przecież

.


Dzionek mija a ja zapraszam do kwiatuszkarni osobistej. Bynajmniej w celu spacerowania w moim ogrodzie. Dziś nie było doń okazji, bo czas spędziłam za biurkiem, przed laptopem, z telefonem i z długopisem w reku, używając aparatu głosowego, a potem w mieście, częściowo w towarzystwie dzieci, które w Empiku wybrały książki prezentowe do poczytania i w Almie ciacho do zajadania w porze wspólnej kolacji.
Cóż jeszcze?
Achai! Zadzwoniła mamuśka i życzenia mi złożywszy rzekła: dzwonię dziś, no bo przecież dzieckiem moim jesteś. A ja na to: mamuś, pocieszę Cię, jestem Twoim dzieckiem i będę, na wieki wieków. Pośmiałyśmy się i wirtualnie przytuliłyśmy; oto po wielu latach zbuntowanego mijania się nastał fajny czas dla mamy i najstarszej córeczki.
Na koniec dnia zapachniało chlebkiem ze słonecznikiem i ziołami. I jeszcze coś... Z wydarzeniami dnia splatały się słowa emaliowane, które jak promienie słońca rozświetliły me, jakiś czas temu niepewnie odkryte, ścieżki do wędrowania. Piotr napisał: zrób inaczej, Agnieszka dodała: uwalniaj i odsłaniaj. Uśmiecham się, bo słowa mają wielką moc... bo irysy cichutko wołają: zaufaj!

Na koniec smacznego dnia życzę dobrej nocy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...