14 sierpnia 2010

dziś darzyło się ...

.


Zaczęłam bardzo wcześnie od pieczenia chleba. Tym razem zakwas zaskoczył mnie swoja siłą i chlebek żytni ze słonecznikiem rósł dwie godzinki. Po raz pierwszy wyszedł idealny, pachnący jak u babci.
O 6.40 start do biura. Przygotowanie gabinetu szefa do malowania. Ekipa zapowiedziała się na ósmą. Piesza wycieczka murowana, gdyż autobusy w sobotę nie kursują w tamtą stronę. Burzy nie planowałam, burza z ulewą z piorunami dopadła mnie i pojawiłam sie na miejscu mokra jak kura. Parasol tylko ładny, bo nie sprostał.
Wyschłam pracując, a kolor waniliowy wyszedł świeżo, wpuścił do pokoju dużo światła. Przed 13tą zajrzałam do pobliskiego kościoła, gdzie umówiłam się z Agnieszką. Przygotowania do ślubu Adasia pozwoliły mi wpleść w oczekiwanie na spotkanie dużą dawkę magii. Płatki czerwonych róż i świece na posadzce, czerwony dywan i świece przy wejściu. Zabrałam klimat ze sobą, utuliłam moją psiapsiółkę i ... po kolei w swoim świecie: uporządkowanie biura, pyszny obiad, przytulny film...
Ku swojemu zaskoczeniu polubiłam 'Twilight' i wracam do tego filmu, raz po raz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...