.
30 październik, sobota. Pierwszy dzień dłuższego weekendu. Przepiękna pogoda. Ciepłe powietrze w słońcu pachnie latem, zaś w alejach parku, w lesie, pachnie jesienią, która tańczy z obficie spadającymi liśćmi. Ruchliwy czas i rodzinny czas: zakupy, kwiaty, cmentarze, lampiony i znicze, podróże samochodowe, spacerologia, rozmowy wypełnione wspomnieniami.
Pamiętam, że 4 lata temu była równie piękna aura, a świat uśmiechał się na swój krnąbrny sposób otwierając kolejne pudełko z niespodzianką. Hmmm... czas płynie wznosząc się ruchem spiralnym, i, raz po raz, zatacza koło. Fascynujące.
Wczorajszego ranka, pomiędzy załatwianiem rachunku uproszczonego za usługę agroturystyczną a reklamacją kartek świątecznych, przy filiżance macchiato, Piotr kilkoma słowami przywołał obraz czerwonej róży, obraz, który aktywuje zmysłowy uśmiech.
Pamiętam, że 4 lata temu była równie piękna aura, a świat uśmiechał się na swój krnąbrny sposób otwierając kolejne pudełko z niespodzianką. Hmmm... czas płynie wznosząc się ruchem spiralnym, i, raz po raz, zatacza koło. Fascynujące.
Wczorajszego ranka, pomiędzy załatwianiem rachunku uproszczonego za usługę agroturystyczną a reklamacją kartek świątecznych, przy filiżance macchiato, Piotr kilkoma słowami przywołał obraz czerwonej róży, obraz, który aktywuje zmysłowy uśmiech.