...
Zaspałam. Z nadmiaru.
Dłużej w firmie, bo chciałam zamknąć bieżące tematy jeszcze dziś, żeby z uczuciem dobrze wykonanej pracy zrealizować sylwestrowy dzień urlopu. Przy okazji Cashflow weszłam jeden krok głębiej w możliwości Excela, a to jest wystarczającą motywacją i satysfakcją. Tak, tak, tutaj wydarzył się bardzo dobry rok.
Mróz... uff, tego mamy w naszym mieście nadmiar w nadmiarze wilgoci, czego skutkiem jest przepiękna szadź. Magia krajobrazu przemawia do mnie bardziej niż zmarznięte policzki, nos i uszy.
Tłoczno... zajrzałam 'po drodze' do jednego sklepu - lubię w nim robić zakupy od czasu do czasu, bo tam smaczki ciut inne niż gdzie indziej, a tam... widok, jak po tornado. Małe słodkie co nieco i kierunek na dom i inny sklep, gdzie o zakupy poprosiła Kaja. Przy okazji odgrzałam niektóre części ciała. Tam też przeleciała przednoworoczna burza, jednak oczy bardziej uradowały przepiękne bukiety róż wprost z Holandii w cenie wręcz fantastycznej. Tego rodzaju kontrast nieustannie mnie zadziwia.
Dłużej w firmie, bo chciałam zamknąć bieżące tematy jeszcze dziś, żeby z uczuciem dobrze wykonanej pracy zrealizować sylwestrowy dzień urlopu. Przy okazji Cashflow weszłam jeden krok głębiej w możliwości Excela, a to jest wystarczającą motywacją i satysfakcją. Tak, tak, tutaj wydarzył się bardzo dobry rok.
Mróz... uff, tego mamy w naszym mieście nadmiar w nadmiarze wilgoci, czego skutkiem jest przepiękna szadź. Magia krajobrazu przemawia do mnie bardziej niż zmarznięte policzki, nos i uszy.
Tłoczno... zajrzałam 'po drodze' do jednego sklepu - lubię w nim robić zakupy od czasu do czasu, bo tam smaczki ciut inne niż gdzie indziej, a tam... widok, jak po tornado. Małe słodkie co nieco i kierunek na dom i inny sklep, gdzie o zakupy poprosiła Kaja. Przy okazji odgrzałam niektóre części ciała. Tam też przeleciała przednoworoczna burza, jednak oczy bardziej uradowały przepiękne bukiety róż wprost z Holandii w cenie wręcz fantastycznej. Tego rodzaju kontrast nieustannie mnie zadziwia.
Położyłam się na chwilkę, wiedząc, iż dzieci chciałyby późniejszym wieczorem usiąść przy kominku i rozpakować pozostałe prezenty. Ustaliliśmy bowiem, że na wyjazd do B-B zabieramy po jednym drobiazgu, zaś pozostałe wkładamy pod choinkę domową. Obudziłam się kwadrans przed drugą i jestem... gotowa. Kaja niby ogląda n-ty odcinek CSI i przysypia, Oskar siedzi na wirtualnym forum. Z tego, co zastałam, zorganizowaliśmy noce posiedzenie... rozpakowujemy prezenty spod choinki i ze skarpet na kominku. Smakujemy łakocie i nasze wypieki ciasteczkowe, grzejemy się przy ogniu.
Nie mogę się napatrzeć na przepiękną czerwoną filiżankę w groszki - mam słabość do groszków, od zawsze w tym życiu.
Nie mogę się napatrzeć na przepiękną czerwoną filiżankę w groszki - mam słabość do groszków, od zawsze w tym życiu.
Kaja już położyła się, gawędzę z Oskarem o ideach, jakie gloryfikuje amerykański przemysł filmowy, o znaczeniu wojny w rozwoju ludzkości, o potrzebie władzy, kontroli i manipulacji, o sztuce podejmowania decyzji i odpowiedzialności, oraz o swoich poszukiwaniach inspiracji piękna, dobra, możliwości.
Hmmm...
Prawie piąta. Czas na sen, a po przebudzeniu na nowy, ostatni dzień 2010 roku. Dobranoc.
Hmmm...
Prawie piąta. Czas na sen, a po przebudzeniu na nowy, ostatni dzień 2010 roku. Dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz