...
W ostatnim miesiącu dzieje się irracjonalnie. Patrzę na swoje dłonie ze zdumieniem. Zupełnie nie kumam, jak to się stało, że są tak mocno, gęsto pokaleczone. Zebrało się: drobne oparzenia z piekarnika, albo wrzątku, albo rozgrzanego naczynia, skaleczenia i otarcia z miejsc, gdzie nikt inny by tego sobie nie zrobił. Nie chcą się goić, bolą i przypominają o sobie. Cokolwiek robię, to w rękawiczkach. Bawi mnie to, a jednocześnie intuicyjnie szukam zrozumienia komunikatów mojego ciała.
Jest książka, którą właśnie wykopałam z wirtualnego archiwum, gdzie czytam:
dłonie dotykają, chwytają, sięgają, trzymają, zaciskają. Porywają i upuszczają. Pieszczą. Szczypią.
Pozwalamy rzeczom prześlizgiwać się między palcami. Czasami zatrzymujemy coś zbyt długo. Mamy złote ręce, zaciśnięte pięści, otwarte dłonie. Jesteśmy zręczni, mamy dwie lewe ręce. Rozdajemy garściami. Możemy coś robić własnoręcznie lub sprawiamy wrażenie, że nie potrafimy nic utrzymać w rękach.
Kładziemy na czymś rękę. Ręce nam opadają. Wznosimy dłonie. Podajemy komuś rękę, idziemy ręka w rękę, coś jest nam na rękę, poza zasięgiem ręki lub pod ręką - wystarczy więc sięgnąć ręką. Wyciągamy pomocną dłoń.
Dłonie mogą być delikatne lub ciężkie, z widocznymi węzłami stawów od martwienia się na zapas lub zniekształcone krytycznym artretyzmem.
Zachłanne ręce powstają ze strachu, z lęku przed utratą, z niepokoju, że nigdy dla nas nie wystarczy, ze strachu, że coś zniknie, jeśli nie będziemy tego dość mocno trzymać. Duża zachłanność w związku uczuciowym powoduje jedynie rozpaczliwą ucieczkę partnera.
Mocno zaciśnięte dłonie nie przyjmują niczego nowego.Swobodne potrząsanie dłońmi w przegubach daje uczucie wolności i otwartości.
To, co należy do ciebie, nie może być ci odebrane, więc rozluźnij się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz