O 15stej wybrałyśmy się z Kają na samochodową wycieczkę celem penetracji niewielkiego jeziora Liwno w Zaborze, do którego zachodnich brzegów przylega obszerny stary park z wczesnobarokowym pałacem. Dziewczynka przygotowuje pracę na olimpiadę geograficzną, w tym dokumentację fotograficzną. Opiera swoje działania na wiedzy, jaką zdobyła w nadleśnictwie, a dziś najlepszy czas (słoneczna pogoda), by naocznie przekonać się, jak to jezioro wygląda.
Droga przez Stary, Nowy Kisielin, Droszków, malownicza i kolorowa jesienią. Czysta przyjemność dla oka.
Na miejscu rozglądamy się szukając, pytając, bo zbiorników wodnych, tzw. wapnianki, wokół pałacu znajduje się sporo. Trafiłyśmy do mostku i rzeczki (niebieskiej kreseczki na mapie), gdzie na końcu leśnej, wybojowej drogi, prowadzącej do jeszcze pachnącego nowością osiedla, jest poszukiwane do badań, nizinne i przepływowe, jezioro. Jest nawet drogowskaz z nazwą ulicy: lido.
W międzyczasie trochę się nachmurzyło i poszarzało. Wysiadamy. Jakby pada. Światła do fotografowania za mało. Ustaliłyśmy, że wrócimy tutaj na dniach, by obejść jezioro dookoła, w pogodny dzień, około południa. Zdobyczą tej wyprawy jest kolejny kontakt telefoniczny na przyjeziornej tablicy informacyjnej i pomysł, żeby o zarybieniu jeziora wypytać kogoś w Polskim Związku Wędkarskim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz