16 października 2009

tak jakoś dziś


Przed szóstą. Ciemno. Pobudka ustawiona na wewnętrzny budzik. Sen, długi sen. Zmęczenie snem, bo udziwniony, wymyślny, chaotyczny, emocjonalny, co pochłania energię jak gąbka wodę. Cisza za oknem, cisza w domku. Nie chce mi się wstać, wtulam się w kołdrę, w poduchę, zamykam oczy na myśli ciepłe, na krótki sen, który nie przychodzi, bo dzień puka mocno i domaga się działania. Jeszcze minutka, jeszcze jedna. Budzik na dole wyśpiewuje swoje melodie, delikatnie, wiec powtarza się kilkukrotnie, zanim wchodzę do łazienki, schodzę na dół, przygotowuje herbatę, rozciągam jogując ciało, myję włosy, pyszczek... Czas płynie. Kot miauczy za oknem kuchennym, wiec go wpuszczam. Otrzepuje mokrą od deszczu sierść. Z drugiej strony drugi mokry kot też chce wejść. Obie pałaszują whiskasowe jedzonko i układają się tu i tam na całodzienny koci sen. Gorąca zupa na śniadanie, kilka słów z dziećmi i w drogę, na dobry nowy dzień - piątek.
Puk puk, jestem...
:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...