29 października 2009

w południe

Za oknem pada drobny deszcz, siąpiący, z tych listopadowych.
Zamawiałam słońce.
Zamówienie spóźnia się?
Reklamacja?
Yeah...
Piję kawę.
Czytam, a czytanie to zaniemyślanie.
Czasem, przechodząc, z dołu do góry, z góry na dół, zamieniam słówko z dziećmi.
No właśnie!!!
Czy ktoś widział taki oto fenomen: intensywna praca szkolna, czas sprawdzianów, a moje nastolatki w domu!?

Pytam przedwczoraj maturalnego Oskara, a wczoraj Kaję, drugoklasistkę - a z jakiego to powodu nie idziesz na lekcje?
Ano takiego, że, cytuję: każdy kto przygotowuje się do olimpiady ma prawo do wolnych kilku dni, i sam decyduje, w jakich zajęciach chce brać udział, a z tego wynika, że wszelakie nieobecności w tym czasie są usprawiedliwione a'priori.
Co jak co, ale fajnie licealistą jedynki być.

Zatem dzieją się jesienne domowe wywczasy, troszkę inne niż wakacyjne wywczasy, bo w powietrzu czuć intensywną energię naukowego zaangażowania ;)
Kaja pisząc o eutroficznych zbiornikach wodnych korzysta z mojego laptopa, Oskar ze swoim imperializmem okupuje kompa, zaś ja, w ramach kolejnego dnia urlopu, zebrałam się za sprzątanie swojego pokoju, takie solidne, kapitalne, jak dwa razy w roku chce się zrobić, żeby czuć się grzeczną dziewczynką, co dba o porządek.

Za oknem pada, słońca niet, no moze tyci, tyci, tyle co dociera przez kilometry chmur..
Już koniec przerwy. Kilka minut na zapisanie, na zajrzenie do skrzynki z listami, na... Kaja wraca do pracy, ja wracam do sypialni.
Ale, ale
ja tu jeszcze wrócę ... ktoś to już powiedział, tylko jaki to był film?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...