Za oknem pada drobny deszcz, siąpiący, z tych listopadowych.
Zamawiałam słońce.
Zamówienie spóźnia się?
Reklamacja?
Yeah...
Piję kawę.
Czytam, a czytanie to zaniemyślanie.
Czasem, przechodząc, z dołu do góry, z góry na dół, zamieniam słówko z dziećmi.
No właśnie!!!
Czy ktoś widział taki oto fenomen: intensywna praca szkolna, czas sprawdzianów, a moje nastolatki w domu!?
Pytam przedwczoraj maturalnego Oskara, a wczoraj Kaję, drugoklasistkę - a z jakiego to powodu nie idziesz na lekcje?
Ano takiego, że, cytuję: każdy kto przygotowuje się do olimpiady ma prawo do wolnych kilku dni, i sam decyduje, w jakich zajęciach chce brać udział, a z tego wynika, że wszelakie nieobecności w tym czasie są usprawiedliwione a'priori.
Co jak co, ale fajnie licealistą jedynki być.
Zatem dzieją się jesienne domowe wywczasy, troszkę inne niż wakacyjne wywczasy, bo w powietrzu czuć intensywną energię naukowego zaangażowania ;)
Kaja pisząc o eutroficznych zbiornikach wodnych korzysta z mojego laptopa, Oskar ze swoim imperializmem okupuje kompa, zaś ja, w ramach kolejnego dnia urlopu, zebrałam się za sprzątanie swojego pokoju, takie solidne, kapitalne, jak dwa razy w roku chce się zrobić, żeby czuć się grzeczną dziewczynką, co dba o porządek.
Za oknem pada, słońca niet, no moze tyci, tyci, tyle co dociera przez kilometry chmur..
Już koniec przerwy. Kilka minut na zapisanie, na zajrzenie do skrzynki z listami, na... Kaja wraca do pracy, ja wracam do sypialni.
Ale, ale
ja tu jeszcze wrócę ... ktoś to już powiedział, tylko jaki to był film?
Zamawiałam słońce.
Zamówienie spóźnia się?
Reklamacja?
Yeah...
Piję kawę.
Czytam, a czytanie to zaniemyślanie.
Czasem, przechodząc, z dołu do góry, z góry na dół, zamieniam słówko z dziećmi.
No właśnie!!!
Czy ktoś widział taki oto fenomen: intensywna praca szkolna, czas sprawdzianów, a moje nastolatki w domu!?
Pytam przedwczoraj maturalnego Oskara, a wczoraj Kaję, drugoklasistkę - a z jakiego to powodu nie idziesz na lekcje?
Ano takiego, że, cytuję: każdy kto przygotowuje się do olimpiady ma prawo do wolnych kilku dni, i sam decyduje, w jakich zajęciach chce brać udział, a z tego wynika, że wszelakie nieobecności w tym czasie są usprawiedliwione a'priori.
Co jak co, ale fajnie licealistą jedynki być.
Zatem dzieją się jesienne domowe wywczasy, troszkę inne niż wakacyjne wywczasy, bo w powietrzu czuć intensywną energię naukowego zaangażowania ;)
Kaja pisząc o eutroficznych zbiornikach wodnych korzysta z mojego laptopa, Oskar ze swoim imperializmem okupuje kompa, zaś ja, w ramach kolejnego dnia urlopu, zebrałam się za sprzątanie swojego pokoju, takie solidne, kapitalne, jak dwa razy w roku chce się zrobić, żeby czuć się grzeczną dziewczynką, co dba o porządek.
Za oknem pada, słońca niet, no moze tyci, tyci, tyle co dociera przez kilometry chmur..
Już koniec przerwy. Kilka minut na zapisanie, na zajrzenie do skrzynki z listami, na... Kaja wraca do pracy, ja wracam do sypialni.
Ale, ale
ja tu jeszcze wrócę ... ktoś to już powiedział, tylko jaki to był film?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz