27 października 2009

wymówka

Wracaliśmy z basenu ciut po 20tej. W tym samym czasie zakończyło się spotkanie fanów żużla z zawodnikami na stadionie przy Wrocławskiej. Kolega zadzwonił do brata z zapytaniem: jak sytuacja? Odpowiedź: ruch płynny. Nie wybrałam alternatywnej drogi powrotnej do domu przez las, preferuję oświetloną przez miasto. Już przy obwodnicy, na podporządkowanej, spotkaliśmy się z symptomami wzmożonego ruchu samochodowego, ponad przeciętną normę, co zaktywowało pierwsze objawy zniecierpliwienia u Oskara.

- Mogliśmy... pomyślałem, że byłoby lepiej.
- Spokojnie chłopak, jesteśmy tutaj, nigdzie się nie spieszymy. Możemy liczyć samochody?

Wjechaliśmy na główną, i zatrzymaliśmy się w długaśnym korku na wysokości cmentarza. Nerwowo przed nami. Trąbienie. Sznur samochodów w bezruchu. Pięć minut, kawałek do przodu, kolejne minuty i znów kawałeczek. Postój na światłach, samochody zjeżdżają z parkingów, i z lewej i z prawej strony, a nasz sznureczek przesuwa się w żółwim tempie. Mijamy światła, już zbliżamy się do stadionu, jedziemy swobodniej, na wysokości stacji benzynowej nabieramy prędkości.

- Jechaliśmy ponad 15 minut niecały kilometr - powiada ciut zirytowanym tonem mój syn.
- No jechaliśmy, ale nie będę z tego powodu marudzić i psuć sobie nastroju.

Rozluźniło się. Przez kolejne 5 kilometrów swobodnie kontynuowaliśmy rozmowę dotyczącą konspektu rozprawy historycznej Oskara o imperializmie brytyjskim.

Minął bogaty w zdarzenia, pracowity dzień. Nie czuje nóg: ogród, pływanie. Yeh... Cudne, otumaniające zmęczenie. Z przyjemnością wracam do chwil z dziećmi i tego, czego razem doświadczaliśmy. Przypomniał mi się zaczytany kawałek tekstu i tutaj go zacytuję, na dobry sen.

Stworzyliśmy czasy, cechujące się chronicznym brakiem czasu. Każdy gdzieś się spieszy. Wielu ludzi z nawyku narzeka na brak czasu, jakby to była jakaś stała - zjawisko przyrodnicze, na które nic nie można poradzić. Chcieliby go mieś więcej, ale jest to poza zasięgiem ich możliwości, nic nie mogą w tej sprawie zrobić. Czy rzeczywiście? Kto odpowiada za ów ciągły niedobór czasu? Czy jest to niewzruszone prawo przyrody, któremu podlegamy, czy też tworzymy tę sytuację sami?
(Tommy Helsten 'Odwaga poddania się')

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...