10 grudnia 2009

psze pana, to jeszcze jesień

...

Pada deszcz. Mocny, soczysty, bez przerwy. Szare gęste ciężkie chmury nie odsłaniają wszystkich możliwości dnia, który szybo mija chyłkiem i półgębkiem, prawie tak, jakby go nie było. Grudniową porą deszczową słońce preferuje odwrotną stronę ludzkiego nieba.
Przez okno słychać szelest i szum, krople spadają miękko na parapet, na dach, na siebie nawzajem. Wygląda na to, że Natura chce się wyżyć jesiennie, zanim rozgości się zima. Tak tak, psze Panie marudnie Narzekalski, wedle kalendarza jesień ma jeszcze pełne prawa do wydarzania się, acz zima puka delikatnie i nieśmiało.
Mnie taka mokro-ciepła wersja zdarzeń bardzo się podoba, bo kiedy jest cieplej to jest cieplej, a ja lubię ciepełko. Magicznie byłoby znaleźć pod choinką w prezencie bilety i odlecieć w promienie letniego słońca, w ciszę ciepłego wieczoru. Dwa tygodnie urlopu mam jeszcze do wykorzystania. Dokąd? No właśnie, dokąd? Gdzie jest lato? Zmykam poszukać tego, czego szukam...

Foto: Google

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...