17 grudnia 2009

zaskoczyła i zaśnieżyła

...

Ciasne popołudnie po pracy: odebrać, kupić, spotkać się, sprawdzić, złożyć życzenia, a to wszystko po drodze, pieszo, zasypanymi chodnikami, bo zima zaskoczyła drogowców, jak co roku.


Początek obiecujący, bo pracowy kolega zaproponował podwiezienie w drodze do Nowej Soli w okolice Focusa. W zwolnionym tempie zaczęłam realizować swój plan (miasto rozkosznie zakorkowane i pośpiech rozciągnął się w czasie).
W pracy wysłuchałam wszystkich dobrych rad na temat kupowania w ogóle, że przy wydawaniu pieniędzy trzeba się trochę napracować, żeby przyjemność trwała dłużej. W czym rzecz? Co mam zrobić? Sprawdzić czy działa, sprawdzić ceny, porównać, i mnóstwo drobiazgów, których już nie pamiętam.
W Media Markt już przy wejściu rozejrzałam się w celu scedowania zadania na znawcę tematu. Zaczepiłam uśmiechem pierwszego napotkanego pracownika:
czy mogę Panu zakręcić w głowie, bo interesuje mnie 'empetrójka'. Ja się tym nie zajmuję, ale polecam Pani moją koleżankę, która jest w tej chwili wolna i samotna. Wskazana dziewczynka zaspokajała moje potrzeby zaczynając od górnej półki cenowej; obniżyłyśmy nieco loty i..., i co? No i to, że wybór nieograniczony, a ja i tak wybrałam egzemplarz, który przypadł mi do estetycznego gustu. Ma długo grać, mieć słuchawki i ładnie wyglądać- oto moje parametry wyboru. I tak się stało. Kupiłam małe, matowo-czarne, zgrabne urządzenie do słuchania muzy, z ładowarką, z wyświetlaczem, z radiem, plus standardowe bajery, o których mogę powiedzieć całe nic. Achai, zapomniałam sprawdzić, czy działa. A jaki miałby być nowy sprzęt? Zakładam, że działający i inaczej nie może być. Rady kolegów rozpłynęły się w mojej cudownej ignorancji, a prezent dla Oskara czeka schowany głęboko w szafie (na szczęście chłopak nie czytuje matczynego bloga).
Z centrum handlowego bocznymi zasypanymi dróżkami dotarłam do hurtowni "Adam", gdzie uwielbiam kupować duże białe świece, a stamtąd wydreptałam w świeżutkim puchu ścieżkę na Piaskową. Spotkanie z Ewą. Miałam okazję i przyjemność mieszkać tam przez 9 lat i nadal jest to jeden z najładniejszych zakątków w centrum miasta.
Wracałam powolutku, w gęsto padającym śniegu, obok rozświetlonej Palmiarni, wzdłuż malowniczo zaśnieżonej Wrocławskiej, przez Plac Pocztowy na Reja, na umówione świąteczne pogaduchy z Elą. Tam było mi subtelnie, przyjaźnie, bo w tej relacji jest akceptacja, zaufanie i pasja, coś co pachnie ładną tajemnicą. Trzy kobiety i mężczyzna - to musiało się skończyć gorącą kawą, truflami, aniołkowym prezentem i świecą z pszczelego wosku oraz podwiezieniem do domu pod starym lasem.


Wy-darzyła mi się czwartkowa przygoda z długą przechadzką. Miasto wypiękniało od padającego nieustannie grubymi płatkami śniegu. Miasto zwolniło tempo, wypełniło się ciszą, światłami, dekoracjami świątecznymi, tu i ówdzie wybrzmiewa kolędami. Magia wyszła na ulice i czaruje zimową aurą.

Foto: DL

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...