10 stycznia 2010

widzę Cię

.


I see you

Najnowszy film Camerona jest urzekający. Wzbudza i zostawia takiego rodzaju radość, która zakotwicza się głęboko, albo... no właśnie, pobudza w głębi istnienia coś intymnego, co dotyka duszy, a ona się uśmiecha z wdzięcznością za odrobiną ludzkiego piękna, którego poprzez ciało doświadcza.
Na Pandorze Jack Sully budzi się do bycia dojrzałym mężczyzną, który Patrzy i Widzi. Wybiera go Eywa i wybiera go Neytiri. Staje się Toruk Macto, tym, który oswoił największego smoka, zdecydowanym, by zrobić ze swoim życiem coś dobrego. Z byłego marine, śpiącego snem przybyszów z utraconej Ziemi, budzi się przywódca Na'vi. Sen o lataniu, który wyśnił w inkubatorze, stał się jego rzeczywistością, życiem, zaraz po powtórnych narodzinach podczas rytuału między konarami Drzewa Dusz.
Kluczem otwierającym magię głębokiej radości, która rozprzestrzenia się podczas projekcji filmu i trwa długo po jej zakończeniu, są słowa powitania I see you mówiące: patrzę, widzę i czuję. Widzę Cię nie potrzebuje długich opowieści, zapewnień o miłości. Samo w sobie mówi jak ważne jest Spotkanie i jak zmienia ono życie. Chodzi nie tylko o spotkanie kobiety z mężczyzną, lecz o każde, pełne szacunku i uważności spotkanie człowieka z drugim człowiekiem, człowieka z innym życiem.


O Avatarze usłyszałam podczas świąt, że to film wyprodukowany w najnowocześniejszej technologii cyfrowej. Młodzież planowała dni międzyświąteczne we Wrocku, w tym seans filmowy w kinie większym niż w naszym mieście. Zaintrygowała mnie nowinka, na czym polega fenomen? Poza tym dawno nie oglądałam w trójwymiarze. Po powrocie, w dzień sylwestrowy, rozmawialiśmy trochę na ten temat i usłyszałam kilka przekonujących słów: znakomite efekty, interesujący wątek, ciekawie skonstruowany świat fantasy i argument, który mój syn uznał za koronny: mami, spodoba ci się filozofia, na której opiera się społeczność innego świata, przepływy energii, współodczuwanie, więź z naturą, moc intuicji, czyli to, co lubisz. Decyzja zapadła.
Weekend noworoczny był zarezerwowany na długo przed projekcją, wiec dokonało się dziś. Brodząc w zaspach śnieżnych poszłyśmy obydwie z Kają. I już rozumiem, że to jest tego rodzaju obraz, który chce się zobaczyć jeszcze jeden raz. Podobno na większym ekranie jest ciekawiej. To możliwe. Tak czy siak jestem pod wrażeniem, które będzie długo wybrzmiewać. Przepięknie opowiedział Cameron ludzkie zapomnienie piękna i miłości - po prostu.


Foto: Google

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...