Kiedy byłem bardzo młody, przeczytałem książkę, teraz niestety jakoś zapomnianą. Była to opowieść o pewnym starym dziwaku, który żył na szczycie jakiejś bardzo wysokiej góry. Znał on odpowiedzi na wszystkie pytania; wystarczyło tylko wspiąć się na szczyt i zapytać go. Zawsze chciałem odnaleźć tego człowieka, zanim sam się zbytnio zestarzeję, i zadać mu swoje własne pytania.
Wiele lat później śniłem o wysokiej, pokrytej śniegiem górze. Na jej szczycie czekał ten sam staruszek, którego pamiętałem z dzieciństwa. Wygląda na to, że czas wcale się go nie ima. Uśmiechał się i kiwał na mnie. Wydawał się bardzo oddalony, a droga do góry trudna, ale niezwłocznie i bez wahania rozpocząłem podejście. Gdy się obudziłem, wciąż jeszcze nie dotarłem na szczyt, ale mimo to byłem zadowolony. Wiedziałem, że kiedyś nadejdzie dzień, w którym dokończę wspinaczkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz