7 stycznia 2010

zanim...

...

Poranek smakuje ciastem czekoladowo-migdałowym, które przyniosła Marta. Jest niebiańsko pyszne: wilgotne, gęste, pachnące. Kubki smakowe skręcają się z rozkoszą. Ciasto miesiąca!!! Jak tylko otrzymam obiecany przepis to zrobię je na domowy użytek i prawdopodobnie zjem połowę.
Na biurku oprócz kalendarza, laptopa, filiżanki z kawą, telefonu, kopert, znaczków, grzecznie czeka stos faktur sprzedażowych, zakupowych, delegacji, opisywane pieczołowicie wczoraj do późnego wieczora, Zabieram je z sobą na spotkanie. Wyprodukuję jeszcze pismo ponaglające w dyplomatyczny sposób, wykonam kilka telefonów, skanów, kopii, przypominajek i: biuro księgowej, ZUS, poczta, Urząd Skarbowy, siedziba firmy Dialog, dwa sklepy.
Zanim wyjdę w padający śnieg zasłucham się w dźwięki, które mnie poniosą lekko i przyjemnie.

Nora Jones.... hmmm...

...chodź ze mną daleko stad,
nocą, na szczycie góry będę Cie całować...

chodź ze mną

No to się zasłuchałam, zaklikałam i wywędrowałam do krainy utkanej z marzeń, chmurnego nieba, durnego serca i zwariowanej wyobraźni. Puk, puk dziewczynko - wracaj do rzeczywistości. W drogę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...