.
Na kilka chwil wyszło słońce, rozświetlając każdą gwiazdkę śniegu, i świat pojaśniał tak, że dusza się uśmiechnęła, ciało ożywiło, a na twarzy zakwitł uśmiech radości i przekory zarazem: wzięłam pstryczka, jak zwę mały automatyczny fotoaparacik, i wyskoczyłam na chybcika do ogrodu, brodząc w śniegu na bosaka, żeby złapać promień słońca w zielonym szkle motyla. Co za uczucie!!! Bosssko miękko i zzimno!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz