14 kwietnia 2010

sacrum

*



Jestem wciąż pod wrażeniem tego, co się wydarzyło w sobotę, nie umiem jakoś tego ogarnąć, bo wciąż pojawia się cholerna refleksja, banalne myśli, słowa... tak, to wali gdzieś po sercu, wnętrznościach.
Nie widziałem, żeby na tobie zrobiło to wrażenie. Przyznam, że zawsze podziwiam twoje podejście do tematu śmierć. Zastanawiam się tylko, czy to twoja poza, bronisz się, przed rozsypaniem, czy już taka jesteś : opanowujesz komentarze, bo ciebie to nie dotyczy.


*

Dla mnie śmierć jest sacrum w tym sensie, że śmierć jest przeżyciem intymnym dla umierającego i dla świadka umierania.

Śmierć chce być akceptowana z miłością w ciszy.

Tak to czuję.

Zdarzenie pod Smoleńskiem jest napomnieniem i przypomnieniem, żeby się zatrzymać, na zadumę, refleksję, z kimś bliskim, albo ze sobą samym.

Widziałam umieranie wiele razy.
Pamiętasz? opowiadałam ci, że jako dziecko bywałam bardzo często tam, gdzie pracowała mamuśka, w Domu Opieki, gdzie mieszkali starsi ludzie, także schorowani, niepełnosprawni. Oni żyli i umierali. Rozmawiałam, uśmiechali się, częstowali łakociami, a pewnego dnia mieli zamknięte oczy i leżeli nieruchomo. Czułam ich obecność, inaczej. Tak było wiele razy.

Potem umarł mój przyjaciel, na raka kości, umierała powoli ciocia, na raka wątroby, zginęła Ewa ze szkolnej ławki, w wypadku motocyklowym; tak się ułożyło, że trafiłam na ten wypadek, zanim przyjechało pogotowie, odchodziła na oczach, nie było dla niej ratunku. Kolega, sąsiad, odebrali sobie życie, widziałam, co ze sobą zrobili, i przyjmowałam ze zgodą ich decyzję.

Ponad rok temu odeszła Joasia, nagle, niespodziewanie... i ten wypadek, z którego uratowałam się jakimś niezrozumiałym cudem. Przypadkiem?!

Śmierć...
za każdym razem, kiedy jest blisko, drętwieję.
Wielekroć czułam jej oddech,
w każdej granicznej sytuacji czuję jej chłód, czyli swój lęk przed odejściem, przed nieznanym, przed stratą oswojonego życia, a jednocześnie czuję zgodę na jej obecność.

Jest i już.

Moje wyciszone podejście wyraża mój szacunek dla tych, co odeszli, szacunek dla tajemnicy życia i szacunek dla tajemnicy śmierci, po prostu.

Wiesz, z Tobą chciałabym rozmawiać o śmierci, z Tobą potrafiłabym, bo taka rozmowa jest mówieniem o sobie, bo wiem, że potrafisz słuchać tak, żeby zrozumieć uczucia, bo przy Tobie mam odwagę mówić drżącym głosem, obnażyć swój strach.

Mało kto mówi o samej śmierci z szacunkiem. Niektórzy szukają zrozumienia, a ja już wiem, że na pytanie dlaczego istnieje jedyna odpowiedź: zaufaj. Niektórzy szukają winnych tego, co się stało, a to mnie nie dotyczy, bo nie czuję potrzeby obwiniania kogokolwiek, bo nie czuję się kompetentna ferować wyroków w sprawach większych niż mój mały rozumek.

Śmierć jest zjawiskiem intymnym i domaga się rozmów pełnych światła i zrozumienia oraz zgody.

Mam wybór, tak, jak każdy z nas, czy chcę o tym wszystkim krzyczeć tak samo, jak media, i żyć pod dyktando mediów, czy też wybrać swój sposób na przeżycie tragicznego wydarzenia.

Boli całe ciało, lecz czy chcesz o tym rozprawiać głośno, czy też wolałbyś usiąść, porozmawiać o swoich uczuciach, albo razem, o tym wszystkim, co się wydarzyło, i co w głębi serca, umysłu, w duszy, dzieje się, pomilczeć?
Przytulić się, poczuć ciepło dłoni?

*
*
*

post scriptum z Warszawy

(...) tak naprawdę chciałam krótko - połączyć się z Tobą w te trudne dni zadumy...
Byliśmy pod Pałacem i na placu Piłsudskiego, zapaliliśmy znicz w intencji ofiar od wszystkich naszych przyjaciół, którzy nie mogli tam być. Franek niewiele z tego wszystkiego rozumie, ale pojechał z nami. Kiedyś będzie się uczył o tym, co się stało, na lekcjach historii.

2 komentarze:

  1. Piotrze, dziękuję za email, pretekst, by napisać kilka słów, które się kołaczą za każdym razem, kiedy śmierć zaprasza do tańca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Magda, bardzo dziękuję za znicze. Podręczniki historii pęcznieją od zdarzeń niepojętych. Dobranoc.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...