.
Przed wyjazdem do pracy zajrzałam na konwaliowe pole pod brzozami. Już są. Moje ukochane konwalie. Ścięłam kilka gałązek i postawiłam je na biurku. Majowe wieczorne spacery w tym roku nie bardzo udane z powodu chłodu, ale kasztany i konwalie dopisały. W samą porę. Lubiłam je czytając o nich, zanim je dotknęłam i poczułam. W domu rodzinnym nie rosły. Poznałam ich zapach w wieku 18stu lat, kiedy to otrzymałam duży bukiecik na swoje urodziny. Trochę wcześniej je obchodziłam, nietypowo, ale tak już bywa w tym moim nietypowym życiu. Kocham te maleńkie delikatne dzwoneczki do dziś, miłością nieprzemijającą, która konsekwentnie uwodzi, pierwotnie, subtelnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz