6 lipca 2010

pada deszcz

.


Wewnętrzny budzik zaskoczył mnie. Otwieram oczy, a za oknem szaro. Przypomniałam sobie, że w ogrodzie stoi fotel z kocem, krzesła z pufami, wietrzy się wielki pluszowy misiek Kai. Niepokój wykopał mnie z łóżka - czyżby deszcz? Jednak nie... ani śladu.
No to leżę sobie i marzę porannie w moim wielkim łóżku i co słyszę? Szum... Lunęło z nieba obficie, wiec śmignęłam i pochowałam wszystko. Trawa mokra pod bosymi stopami - mniam!!! Ciepły deszcz na ramionach i we włosach - mniam!!! Cały świat roślin krzyczał radośnie, bo kilkudniowy upał zapowiadał ogrodowe spustoszenie.
Zwykle budzę się ok. 4.50, dziś o 4.10 (niecałe 5 godzin snu!). Fascynująca kooperacja intuicji, podświadomości i świata zewnętrznego.


1 komentarz:

  1. :)
    no to już wiem! od Eli ogrodniczki, że
    na biało zakwitła jukka ogrodowa

    a w sąsiedztwie, moje spełnione marzenie, obfitość owoców rajskiej jabłoni, czyli jabłuszka

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...