1 października 2010

dzień delikatności



...

Wydarzenie dnia: kupiłam jesienny płaszczyk! Bardzo kobiecy i klasyczny, w popielatym kolorze z drobnymi elementami dodającymi mu lekkości i charakteru. Miałam wątpliwości natury organizacyjnej, i długo przekonywałam samą siebie, że warto z wielu powodów. Jednocześnie podjęłam decyzję co do włosów i kilku drobiazgów na zbliżający się sezon jesienno-zimowy. Drobiazgi to obuwie, rękawiczki, bluzka, albo dwie, i bielizna. Włosy? Półdługie, subtelnie otulające łepek, i, po 11 latach eksperymentów, definitywny koniec z farbowaniem. Wystarczą dobre kosmetyki do pielęgnacji. Oczywiście, zapragnęłam rewolucji, ale Sylwia ostudziła moje zapały. Z tego, co można znaleźć na mej głowie, narazie nie da zrobić się nic a nic. Zatem wracam do naturalnego koloru, który jest zupełnie nowy i staje się absolutnym hitem mojego życia - piękna siwizna, srebro przeplecione z mysim grafitem. Kaja zareagowała na ten pomysł z dezaprobatą w głosie, z przerażeniem: mami, będziesz wyglądała jak babcia (czyt. starsza, smutna pani).
A może jednak ładniej? Wszak to zwyczajny bieg rzeczy. Jest to, co jest. Hmmm...
Co mogę zrobić z tą resztką kudełków, która mi została po kilkuletnim emocjonalnym huraganie?
Pierwsze siwe włosy pojawiły się w wieku 28 lat, proces pogłębiał się w niewidzialny sposób, a z lustra już wiem, żem siwiutka niesłychanie.

Daję sobie trochę czasu na ostateczne rozwiązania.





pst...

To było wczoraj. Pisałam email, że:

kiedy nocą piekłam brioszki, żeby z figlarnym uśmiechem poczęstować w chłopakowym dniu ekipę w pracy, myślałam nad figlarnością losu.

Poukładało się dziwnie.

Po raz kolejny jestem w punkcie wyjścia.

Jakby to wszytko, nad czym pracowałam przez miniony rok, ba, minione trzy lata były jeszcze po Coś innego.

Wszystkie niteczki wymsknęły się z dłoni i wplotły w przeszłość i owo Coś pozostaje enigmatyczne, nieznane, znów!

Wyjątkowo, po raz pierwszy w życiu, czuje się spokojna, zrelaksowana, chociaż ego wierci mi dziurę w brzuchu i zadaje ciągle te same pytania:

dlaczego i jak, i co jest ze mną nie tak.

Spokój, który czuję, ma więcej przestrzeni i światła, zawdzięczam to oddechowi i ... chyba temu, że jestem o kolejny miesiąc starsza i łagodniejsza dla siebie.

Wiadomo, że, kiedy zamykają się jedne drzwi, to otwierają drugie, albo, co ciekawsze, okna...

Co nowego zatem? Co nowego?

Zmiany, zmiany, zmiany... te i wiele innych.

4 komentarze:

  1. Trenczowy płaszcz to podstawa :) Dodaje wiele gracji kobiecie ;) Sama w swej szafie posiadam 2 i są niezastąpione ! A co do włosów, mogę połączyć się w bólu... Siwieję nieustannie od 20 roku życia - genetycznie jestem skazana na siwiznę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Asiu,
    użyłaś ciekawe określenie - trenczowy :)
    wyczytałam w googlach, i rzeczywiście, jest dokładnie taki!
    wiesz, siwizna w moich włosach nie jest smutna ani bolesna, kiedy jestem sama ze sobą, to nie ma dla mnie znaczenia, że są siwe, bo są jakie są, i są tym samym co zmarszczki na twarzy. Elementem przemijania, zmian.
    Chodzi o dylemat wpasowania się w aprobowany wizerunek zewnętrzny i znalezienie równowagi w sobie na ten temat.
    Mam uczucie, że już podjęłam decyzję, jednak coś jeszcze we mnie gada i gada i gada na ten temat. A poza tym mam ochotę na eksperyment. Zaczekam jeszcze kilka miesięcy, aż naturalne odrosną i przekonam się, że siwe włosy są urocze i dodają miękkości i kobiecości.

    OdpowiedzUsuń
  3. :)) Ja też się od dłuższego czasu czaję na eksperyment... Marzą mi się rude włosy :) Od kilku już lat tchórzę jednak i gdy tylko usiądę na fotelu u mojego fryzjera, to zmieniam zdanie. Może kiedyś... Tymczasem przykrywam siwki blondem i póki co chyba tak zostanie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. :)
    o rudych marzyłam przez lata, i koniec końców zrobiłam analizę kolorystyczną i wyszło mi że to ostatni kolor dla mnie, co potwierdziło doświadczenie;
    najśmieszniejsze jest to, ze niektórzy określają mnie jako rudą, z tym co mam na głowie;
    eech, marzenia sie spełniają na różne sposoby;)

    zdecydowałam się na swój naturalny kolor, oj, niesssamowita siwizna!!! a kiedy odrosną, staną sie jednolite, i okaże sie, ze trzeba je zmienić, aby było widać moje oczy i uśmiech to tak zrobię, ale póki co wstrzymam się, zaczekam co najmniej pół roku podcinając

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...