.
Lubię tak... kiedy cyferki układają się w różne harmonijne zestawienia. Wiem wiem, że mogłoby być więcej, alle o godzinie 20.10 byłam daleko stąd pod każdym względem, wiec maksimum magii wydarza się przez resztę życia. Tą resztę zapoczątkują fotografie z przedwczoraj, kiedy jeszcze było jaśniej i cieplej, a popołudniowy domek otulony kolorami wyglądał jak zaczarowany.
Kolorową Przeszłość zrównoważy mokra Teraźniejszość (za oknem pada i pada) o smaku chleba. Zakwas wymieszałam z mąką żytnią białą (dominująca część) z mąką pszenną białą, z orkiszową białą, żytnią razową, dorzuciłam dwie łyżki owsianej, gryczanej, amarantusa oraz łyżkę chlebka świętojańskiego, plus paczuszka słonecznika, dwie łyżki lnu i sezamu oraz szczypta czarnuszki. Już nie mogę się doczekać, bo wygląda i pachnie intrygująco.
Pachniało pięknie i... o pierwszej otuliłam dwa wyrośnięte bochny bawełnianymi ściereczkami, żeby oddychały na kratce do samego rana. Aromatyczny i smaczny. Z pierwszego kromeczka zjedzona jeszcze przed snem - piekarz chce posmakować wypieku, lubi cieplutkie i chrupiącą skórkę. Drugi chlebek zostanie zamrożony, tym samym dwie kobiety mają zapas na jakieś dwa tygodnie.
OdpowiedzUsuń