...
Zapowiadane świąteczne deszcze rozpłynęły się w letnim słońcu. Daleko stąd, na wschodzie kraju, i na Górnym Śląsku, wieje i pada, a na zachodzie pogoda jak marzenie. Ptaki świergolą tak, że Kaja pyta mami, co to za płyta? Córeczko to nie płyta, to życie. W ogrodzie, w lesie. Nawet kilkuletnich mieszkańców osiedla może natura zadziwić, zaskoczyć, a taki jeden uroczy śpiewak uparł się w gałęziach brzóz swoim charakterystycznym trelem przyciągać naszą uwagę, że nawet wszędobylskie sroki milkną. Małe to stworzenie, szare z pomarańczowym dzióbkiem. Może pewnego dnia, zanim zacznie swoje ulubione słoneczne arie, to się nam przedstawi.
Wielkanocna niedziela. Śniadanie gotowe. Pachnie żurek i drożdżowe bułeczki. Nadziewane jaja kuszą kolorami. Kiełbasa, chrzan, chlebek. Kaczka dziwaczka dojrzewa na obiad. I mnóstwo słodkości: babka, mazurek, zając lukrowany i baran w polewie czekoladowej, który zyskał miano czarnej owcy.
Cisza, scrabble, spotkanie z przyjaciółmi w ogrodzie. Oto nasze świętowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz