...
W niedzielę wieczorem usłyszałam od Kai: Mami zjadłabym taki sam deser, co wczoraj. A wczoraj jadłyśmy owoce pod pierzynką. Inspiracja olśniła mnie przy opisie crumble na kulinarnym blogu Agnieszki. Czytając, czułam jak smakuje, a w rzeczywistości smakuje bardziej.
Jak je przygotować?
Najprzyjemniejsze w przygotowaniu było zakupienie ceramicznych miseczek. Rozglądałam się za nimi dłuższy czas i znalazłam dokładnie to, czego szukałam: białe cacuszka z czerwonymi uchami. Wyobraźcie sobie uczucie, kiedy przed oczyma pojawia się to, co spełnia pod każdym względem wyobrażenie. Rozkoszne uczucie. Uwielbiam takie chwile.
Co jakiś czas wyszukuję w zamrażarkach owoce w tzw. korzystnych cenach. Truskawki, śliwki i leśne mieszanki, porzeczki i wiśnie oraz żurawina. Układam w miseczkach, posypuję ciut ciut cukrem trzcinowym, oprószam cynamonem i imbirem, a na końcu otulam pierzynką z kruszonki. Kruszonkę na dwie miseczki przygotowuję z połowy kostki masła, 8 dużych łyżek mąki pszennej i tyle samo cukru, odrobiny wanilii i okruchów migdałów oraz jednego żółtka (smaczniejsza!). Piekę w 175 stopniach 30 minut, plus 5 minut w 180, aż owoce puszczą sok, a ciasto delikatnie się przyrumieni.
Po 15 minutach stygnięcia, kiedy miseczki są już tylko ciepłe, zajadamy powoli, bo pod pierzynką jest bardzo gorąco i wybornie: słodkie miesza się z kwaskowym. Jedna miseczka to trochę za dużo i dla dorosłej kobiety i dla nastoletniej też, więc zwykle zostaje na później, czasem do rana. Zastygnięty sok przyjmuje konsystencję żelu i jest pysznie inaczej - palce lizać!
Proste w przygotowaniu, prawda? Zjadłabym znowu, jeno śliwki zostały, nawet truskawki wyszły, a bez nich ani rusz. Dopisuję mrożone na jutrzejszą listę zakupów.
Polecam bardzo - smacznego!
Jak je przygotować?
Najprzyjemniejsze w przygotowaniu było zakupienie ceramicznych miseczek. Rozglądałam się za nimi dłuższy czas i znalazłam dokładnie to, czego szukałam: białe cacuszka z czerwonymi uchami. Wyobraźcie sobie uczucie, kiedy przed oczyma pojawia się to, co spełnia pod każdym względem wyobrażenie. Rozkoszne uczucie. Uwielbiam takie chwile.
Co jakiś czas wyszukuję w zamrażarkach owoce w tzw. korzystnych cenach. Truskawki, śliwki i leśne mieszanki, porzeczki i wiśnie oraz żurawina. Układam w miseczkach, posypuję ciut ciut cukrem trzcinowym, oprószam cynamonem i imbirem, a na końcu otulam pierzynką z kruszonki. Kruszonkę na dwie miseczki przygotowuję z połowy kostki masła, 8 dużych łyżek mąki pszennej i tyle samo cukru, odrobiny wanilii i okruchów migdałów oraz jednego żółtka (smaczniejsza!). Piekę w 175 stopniach 30 minut, plus 5 minut w 180, aż owoce puszczą sok, a ciasto delikatnie się przyrumieni.
Po 15 minutach stygnięcia, kiedy miseczki są już tylko ciepłe, zajadamy powoli, bo pod pierzynką jest bardzo gorąco i wybornie: słodkie miesza się z kwaskowym. Jedna miseczka to trochę za dużo i dla dorosłej kobiety i dla nastoletniej też, więc zwykle zostaje na później, czasem do rana. Zastygnięty sok przyjmuje konsystencję żelu i jest pysznie inaczej - palce lizać!
Proste w przygotowaniu, prawda? Zjadłabym znowu, jeno śliwki zostały, nawet truskawki wyszły, a bez nich ani rusz. Dopisuję mrożone na jutrzejszą listę zakupów.
Polecam bardzo - smacznego!
..też robiłam taki deser, pyszny. Lisiczka bez kitki taki przepis kiedyś podała i zaczęło się łasuchowanie :)
OdpowiedzUsuńtak, to jest właśnie naprawdę przyjemne łasuchowanie
OdpowiedzUsuńradosnych świątecznych dni i smakowitości :)