...
Słoneczna sobota i ciut zapracowana. Rozchwaszczanie cześć n-ta w historii tego ogrodu. I n-ty zachwyt pięknem kwitnących kwiatów. Clematisy... moje ulubione powojniki znalazły swoje miejsce i są pełnei wdzięku i wdzięczności, co widać.
Znalazły swoje miejsce po 3 przesadzeniach. Szukałam z nimi najlepszego i znalazłam po postawieniu płotu. Szukanie 'musiało' tyle trwać, bo płot, a właściwie, gustowny płotek, stanął między nami sąsiadami późną jesienią minionego roku. Zmienił krajobraz i możliwości. Od razu wiedziałam ze tam będzie moim 4 clematisom dobrze. Przesadziłam, nakarmiłam i rozwijają swoje wdzięki w południowym słońcu, w światłocieniach liści, szczebelków, gałęzi sąsiednich drzew.
Słoneczna sobota 4 czerwca. Rocznica. Czy ktoś pamięta jaka rocznica dziś? No właśnie! 22 lata temu pracowałam w Sassnitz, filetując śledzie na trzy zmiany. Zarabiałam studencką kasiorkę i nieźle się bawiłam w ówczesnym NRD-ówku, szczególnie w tamtym czasie, kiedy u nas wydarzały się rewolucyjne przemiany, a po wschodniej stronie panowało z tego powodu duże poruszenie, ba, niepokój. Każdy z nas miał swojego 'opiekuna', a rozmowy z pracownikami zakładu, nawet nocną porą, były monitorowane. Morze, pyszne jedzenie, lekkość bytu, swoboda, solidna praca i zapach dezodorantu 'atoll', którego już nigdy później nie udało mi się dostać. Zmiany mają swoją cenę, czasem bardzo wysoką dla emocjonalnych przywiązań.
4 czerwca aktywuje bardzo miłe wspomnienie magicznej, rewolucyjnej przemiany rzeczywistości w przestrzeni Europy i osobistego życia. Mam uczucie, jakby czas zatoczył koło i podarował mi kolejną rewolucję, równie magiczną. Co tu gadać, moje życie to cykl rewolucji, i jak powiada Piotr, niezależnie od tego, jak mnie poniesie i wyniesie, to zawsze spadam na 4 łapy w niezwykłych okolicznościach miejsca i czasu. Nawet nie potrafiłabym sobie tego wymarzyć. Wiec cóż... uśmiech na pyszczek i róbmy swoje kobieto. Cuda są w drodze.
4 czerwca aktywuje bardzo miłe wspomnienie magicznej, rewolucyjnej przemiany rzeczywistości w przestrzeni Europy i osobistego życia. Mam uczucie, jakby czas zatoczył koło i podarował mi kolejną rewolucję, równie magiczną. Co tu gadać, moje życie to cykl rewolucji, i jak powiada Piotr, niezależnie od tego, jak mnie poniesie i wyniesie, to zawsze spadam na 4 łapy w niezwykłych okolicznościach miejsca i czasu. Nawet nie potrafiłabym sobie tego wymarzyć. Wiec cóż... uśmiech na pyszczek i róbmy swoje kobieto. Cuda są w drodze.
Cudny okaz:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam clematisy. Po 4 latach przesadzania znalazłam wreszcie właściwe dla nich miejsce. Pierwszy różowy przekwitł i wygląda, jakby przygotowywał się do drugiego kwitnienia. Biały mnie zaczarował. Śliwkowy powoli otwiera płatki, a czwarty, chyba fioletowy bardziej pnie się niż chce kwitnąć. Czas pokaże.
OdpowiedzUsuńDziękuje Katiuszka, dobrego dnia!
Rzeczywiście, cudny okaz. Kiedy moje będą takie? Może mi podpowiesz, Droga Dorotko, jak "robi" się tak piękne kwiaty? Jakie lubią miejsca, jak je pielęgnować? Wkładam w swoje kwiaty całe serce, a i tak efekty nie są jeszcze zadowalające, niestety.
OdpowiedzUsuń