...
Wybraliśmy się na muzyczny wieczór w Zielonej Jadłodajni. Gęsto od ludzi, piwa, muzy. Dzbanek aromatycznej zielonej herbaty, pogaduchy, klimacik, który w godzinę później zamieniliśmy na soft jazz pod lipami w 4 Różach przy Rynku. Kończył się koncert i dla dwóch ostatnich utworów warto było. Tanecznym krokiem wróciliśmy tam, gdzie zaczynaliśmy, pogibać się transowo, a potem bryką do siebie, prowadzeni przez księżyc w Pełni. Wszak jutro, od samego rana, pracujemy. Spacer do domu a telefon w kieszeni; efektem sprzężenia zwrotnego są fotografie, dowód, że noc czarownic trwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz