17 lipca 2011

wiecznozielona treść

...

Ślimaki mnie lubią, a ja lubię ślimaki, nawet po tym, jak zeżarły prawie całą uprawę bazylii. Istnieje szansa na jej uratowanie, bo znalazłam kolejny pomysł na odstraszenie żarłaczy. Poza pałąszowaniem moich ziół robią miłe niespodzianki wizytami w innych zakątkach ogrodu, także na schodach doń prowadzących.




Przytulanki o wschodzie słońca



A oto alpinista bez użycia karabinków i lin. Sprytny i wytrwały odważniak!









Dom.
Po dwóch tygodniach zaangażowania w Green Shop zajmuję się moim domem bardziej, co oznacza odkurzenie, odchwaszczenie, prasowanie, mycie okien, a także kontynuację spotkań z jego potencjalnymi właścicielami. Mój stan istnienia opisuje wewnętrzna dysocjacja pomiędzy zgodą na logiczny ciąg zdarzeń ukształtowany przez rozwiązania, w które uwierzyłam kilka lat temu, a kreowaniem i wdrażaniem alternatywnego dlań scenariusza, wedle aktualnych potrzeb. Co jest potrzebą duszy, a co potrzebą ego. Która jest ważniejsza? Która ma większą moc? Zwyczajne rozwiązania podpowiada nawykowa, znajoma, praktyczna codzienność, nadzwyczajne pomysły podsuwa wyobraźnia i marzenia. Stawiam wszystko na spotkanie obojga i projektuję drewniany domek w ogrodzie. Kwestia wiary? Desperacji? Pokory? Sprzyjających okoliczności? Przeznaczenia? Pierwszego kroku? Jeszcze nie przejrzałam logiki Wszechświata, więc albo mu ufam albo kłócę się z nim, na przemian. Czas skoryguje i ujawni najlepsze opcje dla rozwoju duszy.

Pachnie cynamonem: zapiekany ryż z jabłkami na obiad. W lodówce dojrzewa tarta truskawkowa. Sezon na owoce trwa.

Miłego popołudnia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...