22 lipca 2011

życie pod parasolką

...



Po wizycie w banku w sprawie kredytu hipotecznego dotarłam autobusem do centrum, gdzie w sądzie mogłam odebrać odpis z księgi wieczystej. Mogłam i nie odebrałam, bo potknęłam się o zamkniętą kasę. Sezon urlopowy w pełni, w luźniej interpretacji: kochany petencie, zwolnij, weź głęboki oddech, odpocznij, zaczekaj.
Najciekawsze było dla mnie spotkanie z dziewczyną, którą zobaczyłam w lustrze windy. Zabrałam parasolkę, żeby schronić się przed permanentnie padającym deszczem, ale deszcz dziś przy pomocy wiatru pada z dołu do góry, z góry na dół, i prostopadle też. Efekt: zwykle rozwiany włos bardziej wytarmoszony i mokry, jakby syrena czy Coś? Bardziej Cóś. I po co mi ta czerwona parasolka? Ha!? Na dodatek powyginał0 ją nieco. Nieodwracalne zmiany.

Nigdy, nigdy nie poddawaj się - zaświeciło się w głowie, jak żarówka w ciemnościach, i postanowiłam znaleźć między strugami deszczu borówki amerykańskie. Na ryneczku jest wszystko, czego szukam, niezależnie od pogody.
Dobrze.
Z kabaczkiem, z papryką do nadziewania śmigam wesolutko i nagle dostrzegam główkę kapusty, która do mnie się uśmiecha. Główka, jak głowa wielkoluda - dlatego zauważyłam? Tydzień temu sprzedawano tutaj świeże bułeczki, a dziś... warzywniak. Jeszcze zestaw świeżych jarzyn, marchewka, seler, por, pietrucha w komplecie, jak na zamówienie. Uważaj czego pragniesz, bo ci się spełni nagle i bez wahania. Kapuśniak z młodej kapusty jest odpowiedzią na pytanie: co zrobię z byczej pręgi, którą nabyłam wczoraj?

Kapuśniaczek dojrzewa, papryka i kabaczki wypełnione mięskiem wypiekają, a ubrania się suszą. Niebawem rozmowa z klientami, którzy zakochali się w naszym domu i w ogrodzie też. Słowa: gdzie ja jestem, tam dom mój, nabierają konkretnego wymiaru, a ja staję się wykwalifikowanym agentem nieruchomości. Jedno życie, cztery mieszkania, garaż, dom, a wszystko to na różne sposoby: kupię, sprzedam, zamienię, zbuduję. Wierzę, że ten raz jest ostatni. Wraz z upływem lat i bogactwa doświadczeń coraz bardziej angażuje się w miejsca i przywiązuje doń. Nie jest łatwo odwiązać się od przywiązania, szczególnie od zapachu lasu, ciszy i wspólnej krzątaniny w kuchni. Otworzyłam proces w drugą stronę: dystans, jeszcze większy dystans, mniej powagi i jeszcze mniej powagi, luz. Jak powiedział znajomy poeta parafrazując innego poetę: życie to jest teatr maleńka. Baw się rolami, jak najlepiej potrafisz. Ciesz się nimi, jak mała dziewczynka.
Więc...
Zgarnęłam włosy, spojrzałam w lustro i zabawiłam się w autofotografa bez lampy i bez ściemniania. W jeszcze mojej łazience.



Smacznego i do miłego.

post script_um

Dodam, że filozoficznego traktatu na temat jakości życia w cieniu parasola dziś nie potrafię rozwinąć. Filozofię przełożyłam na wyższą półkę praktykując sztukę zdecydowanego stąpania po ziemi. Po kilku latach chadzania boso włożyłam ciepłe i solidne buty. Ooo!!! i zapachniało filozofią!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...