17 sierpnia 2011

śniadanie na trawie

...




Kaja zaskoczyła mnie. Kiedy wróciłam z warzywnego targu przyjęła mnie życzeniami, prezentami, słodkościami i świeczką. Mini urodzinowe przyjęcie. Wzruszona pomyślałam poczwórne życzenie i dmuchnęłam je do wszechświata. Sercem i duszą wierzę w to, co najlepsze dla nas.
Uwielbiam moja piękną córkę za wewnętrzną moc, wrażliwość, upór i kobiecą miękkość.
Lubię swoje urodziny. Zwykle zaskakują mnie nieszablonową formą świętowania, niespodziankami, z Marsa, z Księżyca, z worka niewydarzonych pomysłów. W tym roku zaczynam świętowanie dwa tygodnie przed czasem.
Ot i co!
Kolorowo i pstro!
I już pachnie J'adore dzięki działaniom zwariowanych, zdecydowanie nieodpowiedzialnych sióstr, które wpadły do Douglasa na pięć minut przed zamknięciem i znacznie podniosły dzienny utarg nieźle się przy tym bawiąc.
O!!!


2 komentarze:

  1. I w tej prostocie jest cały urok. Masz kochaną córkę, która w tak piękny sposób potrafi zaskoczyć. Z zawczasu Di STO LAT:)

    OdpowiedzUsuń
  2. aj!
    dziękuję Katiuszka!!!
    bardzo!
    miłego wieczora:)))

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...