...
Za godzinę jadę na weekend do Łodzi. Na ustawienia hellingerowskie. Na spotkanie z energią duchów opiekuńczych i przodków. Decyzję podjęłam kontynuując cykl wykopalisk, czyli archeologię stosowaną umysłu i ciała, tak, żeby odsłonić w sobie siebie, poznać siebie lepiej. Około rok temu zdecydowałam, że chcę wiedzieć więcej kim jest ten ktoś, kogo najczęściej spotykam w lustrze, z kim się kłócę, kogo nieustannie krytykuję, kogo pragnę akceptować i mocniej kochać, bezwarunkowo, z kim na co dzień mogę i chcę zawierać świadome kompromisy. Stwierdziłam, że to lepsze wyjście niż nieustanne potykanie się w ciemnościach niewiedzy i permanentne niezadowolenie z siebie.
Jadę autobusem. Lubię to połączenie, jedyne zresztą. Bardzo wygodne. Start o 20.10, wysiadka przy dworcu Łódź Fabryczna o 3.10. Autobus z Zielonej Góry do Białegostoku, przez Poznań, Warszawę. Wracam tą samą drogą, nocą, z niedzieli na poniedziałek. Poczytam, zamyślę się. Poznam nowych ludzi. Bez komputera, telefonu, rozmowy, rozmowy. Zajrzę w przerwie do Manufaktury i na sok z zielonej pietruszki do Green Way. Ciekawam tego, co się wydarzy.
Do poniedziałku zatem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz