28 listopada 2009

słoneczna cisza

Cicho. Słońce rozgościło się w ogrodzie, w lesie, i na niebie, aż po horyzont. Chłodniej niż wczorajszego wieczora. Chłodniej niż o piątej nad ranem. Światło rozproszone pomiędzy łysymi gałązkami brzóz i zielonymi gałązkami żywotników, jodły kaukaskiej, świerków i laurowiśni. Tańczy na zielonej trawie, że aż chce się na niej zatańczyć, co uczyniłam czując chłód listopadowej ziemi. Dzieci wyjechane, koty w terenie. Pracuje pralka, krzątam się. Myśli bujają się pomiędzy przeszłością i przyszłością, zaintrygowane, zaniepokojone, oczekujące i obmyślające różnorodne możliwości. A pomiędzy nimi zanurzam się w ciszy, w której umysł się zawiesza i wówczas odpoczywam w spokoju. Mam ochotę przytulić się do poduszki, popatrzeć na konary drzew przez okna w swoim pokoju i zasnąć. Jeszcze tylko rozwieszę pranie i wyrzucę śmieci. Reszta zaczeka na mnie, do potem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...