18 stycznia 2010

bo dobro miewa się dobrze

.



















Hej...


Wróciłam do domu.
Podwiózł mnie kolega.
Łatwiej dzięki temu, prościej,
tym bardziej, że czuje się wyjątkowo znużona.

Ranek był bardzo trudny, spłakałam się w drodze do pracy. Inwazja cieni...

W firmie papierkologia;
sporo zostało zrobione, pozostało sporo do zrobienia.
Absorbująca praca zabiera w inne miejsca. Można dzięki niej uciekać od swoich niechcianych emocji i zachwaszczeń.
O to chodzi, by od nich odpocząć, nie zapominając, że w zaułkach ciała drzemią i czekają na odpowiednią chwilę, by znów pobaraszkować i troszkę mnie wytarmosić.
Hmmm...
Zastanawia mnie ich faktyczna natura, moje do nich przywiązanie. Niełatwo pojąć, że istotą mojego przywiązania do niełatwych emocji jest moje ich nie-chcenie. Opór przeciwko nim tworzy najściślejszy z nimi związek.
Jest tak, jak jest.

Za oknem powolna odwilż, w powietrzu gęsto i wilgotno.
Nieprzyjemny rodzaj pogody, od której buty robią się mokre i ciężka głowa; mało miejsca na oddech.

Wiesz,
w świecie Inteo, gdzie dwa lata temu widziałam swoją drogę rozwoju, wydarzyły się zmiany.
To daje mi sporo do myślenia i otwiera umysł na indywidualną drogę.
Tak, to rozsądne rozwiązanie:
nie przywiązywać się do żadnej napotkanej drogi, tradycji praktykowania, idei, jeno czerpać zeń inspiracje i iść po swojemu, tak, jak w duszy gra.
Własna droga życia to najlepsza droga, żadnego naśladownictwa czy zależności, jeno otwartość i własne marzenia.
Otrzymałam informacje o zmianach w Inteo i poczułam się wygodnie i niewygodnie zarazem.
Chcę porozmawiać, o tym, a szczególnie o tym, co czuję w związku z tym. Mam ogromne pragnienie być ze swoimi uczuciami w ciszy Twojego milczącego towarzystwa.


Ha!
Bodajże wczoraj spojrzałam na swoje fotografie sprzed roku,
na moją króciutką fryzurkę.
W oczach swoich dostrzegam desperację i bunt,
ból i krzyk.
Pamiętam uczucie, że krótkie włosy dawały mi złudzenie swobody, wolności.
Zamaskowana manifestacja: zobaczcie, jak jest mi niedobrze...
Tu i teraz mam dłuższe kudełki, naturalnie sterczące, każdy w inną stronę. Profesjonalnie obcięte układają się wedle własnego upodobania, otulają łepek, kładą się na karku, skroniach, uszach i ciepło mi w nich.
Codziennie rano myję i suszę, jak leci, i z tym naturalnym nieładem jest... naturalnie.
Czy ta postawa wyraża akceptację siebie? Ufam, że tak jest, albo to kolejna gra ego. Cóż, ono też należy do mojego stanu posiadania, a raczej do moich stałych gości.

I jeszcze jedno.
W ogrodzie migoczą światełka. W zestawieniu ze śniegiem przypominają o minionych świętach. Mam wrażenie, że wydarzyły się tak dawno, tak dawno... To były inne i tak samo magiczne święta, a potem przecudnie spędzony wieczór sylwestrowy. Było mi tak dobrze ze sobą, tak dobrze, jak lubię.

... bo dobro miewa się dobrze, pamiętasz?

Tylko czasami, gdzieniegdzie, czarne dziury pełne łez.
Krajobraz pozornie księżycowy, albowiem niebawem zakwitną przylaszczki i przebiśniegi.

Jeśli zapytasz skąd to wiesz? odpowiem, że pachnie wiosną od początku naszego emaliowania.

Czas na herbatę

Pa

Foto: Google

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...