.
Melduję, że finalizuję spis z natury, czyli jazdę obowiązkową na dziś. I już wiem o co w inwentaryzacji chodzi. Proste jak drut, jednak na druciany wniosek trzeba było trochę popracować. Prawdziwie mrówcza robota. Przejrzeć faktury zakupowe z minionych lat, zlokalizować i rozróżnić sprzęt, przyjąć na stan albo zlikwidować. Konsultacje, grzebanie, pisanie. Coraz lepiej znam smak biurokracji. Przy zachowaniu zdrowego rozsądku, systematyczności jest to znakomity sposób, by wokół rdzenia działalności firmy panował przyjazny ład. Świadomość tego, iż rzeczy znajdują się na swoim miejscu, daje poczucie schludności i wolności, satysfakcji i swobodę działania. Kiedy wszystkie puzzle są na swoim miejscu cała energia płynie w inne miejsce. Ot co! I to działa, skutecznie. Poprzedni pracochłonny temat związany z kontrolą z Państwowej Inspekcji Pracy został przypieczętowany dziś wizytą inspektora i osobistym podziękowaniem za współpracę i dobrze wykonaną pracę oraz jej wyniki. Drobiazg? Życie człowieka składa z wielu, wielu drobiazgów. Mniam!!!
Na koniec ciekawostka z życia niejednej kobiety i wskazówka zarazem: jak znaleźć to, czego właśnie szukam podczas porannego makijażu. Inwentaryzacja w kosmetyczce? Robimy to od czasu do czasu - prawda?
Foto: Google
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz