27 stycznia 2010

zimowy wieczór

.

Pada śnieg i zawiewa drobnymi śnieżynkami. Na termometrze tylko 17 stopni mrozu i robi się coraz cieplej. Nieba nie widać - wielka szkoda, bo księżyc dojrzewa, a ja tak bardzo lubię patrzeć na pełnię w towarzystwie gwiazd. Cichutko wokół, nawet koty usnęły snem prawie zimowym. Zrobiły się z nich pełnowartościowe domowe zwierzaki, bo zalegają w szafach albo na sofach albo na krzesłach i budzą się tylko po to, by coś zjeść, skorzystać z kuwety, lub, co mniej przyjemne, nasikać w określonych zakątkach w ramach kociej rywalizacji, miauknąć parę razy, dać się pogłaskać i znów zasnąć. Czasem siedzą na parapecie okien i patrzą przed siebie - obrazek poetycki i wzruszający, jak w bajce.
Zanim przyjdzie czas kolejnego odkopywania się spod śniegu, kusi mnie obejrzenie filmu. Mam kilka do wyboru i mam ochotę na coś lekkiego. Dzieci zaopatrzyły mnie w arsenał na długi zimowy urlop. Dorzucę drewna do kominka i nacisnę guziczek: play...

Foto: Google

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...