27 stycznia 2010

lody na patyku


Hej

u Ciebie już późno
piszę, choć nie mam podstaw, by o tej porze spodziewać się odpowiedzi
zresztą pora nie ma znaczenia
nie ma co się przywiązywać do pory, o której można lub nie można pisywać
znaczenie ma tylko okazja, powód i chcenie

mam chwilkę, zanim zajmę się pilnym tematem
to chwilka, w której pragnę cudów
jestem zdruzgotana biegiem zdarzeń, a jednocześnie nadal czuję, jak coś mnie unosi

nie martw się
w domu wszyscy zdrowi, Kaja tylko troszkę pokasłuje i pociąga nosem, a poza tym jak najlepiej

:)

za każdym razem, kiedy zderzam się z oporną materią, mam poczucie, że coś ze mną nie jest tak;
znam wszystkie zasady harmonizacji świata, przepływu energii, jednak ich znajomość nie jest ani wsparciem ani pocieszeniem
dziś pośliznęłam się i upadłam,
źle się czuję
w godzinę potem otrzymałam telefon,
wszystko układało się dobrze, aż zaczęło układać się odwrotnie
decyzja odmowna i koszty sądowe trzeba uiścić

nie rozumiem...

trzymałam się do czasu powrotu do domu
ostatni dzień urlopu taki jak pierwszy
pełen łez i obezwładniającej bezradności
nie umiem znaleźć dystansu do krnąbrnych sytuacji, dystans przychodzi z czasem, a w pierwszej chwili leżę i kwiczę, a w zasadzie to płaczę, chowam się za łzami...
uciekam w nie...
tchórz ze mnie
gdybym chociaż potrafiła nie przejmować się tak bardzo,
ale się przejmuję

ależ jestem dziwnie zakręcona, bo życie kręci mi takie wydarzenia, które są jak kłody pod nogi
gospodaruję czasem, finansami, relacjami tak prosto, jak potrafię, jak czuję, że jest dobrze, a jednak gdzieś psocę, nieświadomie,
nie potrafię sama z tym psoceniem żyć, sama sobie przeszkadzam
jestem stworzona do życia we dwoje;

razem jest łatwiej ... razem jest łatwiej
nie potrafię za dwoje, bo nie jestem 2 w1
to dla mnie za dużo i za długo
dzieci nie są partnerami, dzieci są dziećmi...

chcę zamknąć oczy i już nic więcej, tylko długi sen chcę, bo nic innego nie potrafię wymyślić, co dałoby mi głęboki trwały spokój;
wszystkie książki, mądrości są funta kłaków warte, kiedy stoisz oko w oko z własną bezradnością;


tak pięknie za oknem... ufff, jak pięknie!!!

a w autobusach smutni ludzie i w urzędach smutni ludzie,
aj! jednego starszego pana spotkałam, którego uśmiech zamieszkał w kącikach ust i oczy mu się uśmiechały, i jedną bardzo życzliwą urzędniczkę

a jednak ten świat jest kolorowy, tylko się zachmurzył mocniej i zszarzał, na kilka chwil

zimno mi, zmykam do domowej pracy, a potem pomyślę, jak przyrządzić ten nieświeży klops, co mi los podrzucił do zjedzenia

tulam Cię mocno chłopczyku z lodami na patyku i cmokam w oba policzki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...