13 lutego 2010

100 dni ... i


W południe odebrałam przesyłkę z dwoma zamówionymi krawatami. Komplet na wieczorny bal. Przed 18stą wsiedliśmy w czerwony samochodzik i ruszyliśmy celem dowiezienia przystojnego, elegancko odzianego mężczyznę na ulice Urszuli, miejsce znane z wielu imprez. Plan przewidywał: foty klasowe, przemówienia i polonez, fontannę czekoladową połączoną z tańcami, a potem co tylko w młodych ciałach i umysłach drzemie, a wyobraźnia podpowie.



Postanowiłam wysadzić Oskara na przystanku autobusowym, nieopodal hali MOSiRu, ale w ostatniej chwili zmieniłam zdanie i wjechałam w ulicę za innymi samochodami. Zupełnie zapomniałam, że w aktualnych warunkach zimowych boczne ulice to tunele pełne niespodzianek.
Najpierw sunęliśmy za innymi powoli, jak w orszaku ślubnym. Obok pieszo dreptali bohaterowie dzisiejszego wieczora: dziewczynki z odsłoniętymi nogami aż do samej szyi i z czerwonymi podwiązkami, oraz wygarnirowani chłopcy. Oskar zabrał swój ekwipunek i smyknął do swoich, a ja z dziewczynami (Kaja z koleżanką) oddałyśmy się chwili bieżącej, najpierw z ciekawością, a potem z irytacją, bo okazało się, że to ulica ślepa (to mój pierwszy raz w tej okolicy), a zima sprawiła, że praktycznie jednokierunkowa. Łatwo sobie wyobrazić, co się działo 'na końcu', gdzie samochody postanowiły zawracać i wracać. Kabaret: zakopywanie się, wycofywanie, dużo emocji, szukanie wolnych miejsc na prywatnych posesjach, a nawet ryzykowne wjazdy na ścieżki leśne. Najmocniejszym akcentem wieczoru w tych warunkach było pojawienie się limuzyny, która nie mogła 'wyrobić' zakrętu, potem się zakopała, aż zajechała do celu. Tiaa... Było bajerancko i piorunująco: pioruny latały gęsto i ochoczo, bo dziś burzliwa pogoda ducha.
Notabene, dziś po raz pierwszy zobaczyłam syna w ubraniu, które sobie wynalazł i zakupił we Wrocku. Tkanina wysokiej klasy, marynarka i spodnie leżą idealnie - elegancja prima sort.
Fajnie być mamą przystojnego mężczyzny.

Ps.
Obiecałam odebrać towarzystwo z imprezy. Telefon zadzwoni ok.4tej. Tym razem umówię się na rzeczonym przystanku. Wszelakie osiedlowe uliczki będę omijać przysłowiowym szerokim łukiem do czasu zniknięcia śniegu.
Foto: Google

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...