7 kwietnia 2010

na północy Południa

.

Kolega przysłał kilka fotek ze zbiorów stacji kosmicznej. Zauroczyła mnie ta jedna, dziwnie znajoma, jakbym kiedyś w ten sam sposób widziała, czuła... Nad Urulu codziennie wschodzi słońce właśnie tak. Może kiedyś będąc ptakiem Południa sfruwałam o brzasku nad czerwone skały w rytm aborygeńskich bębnów. Od dzieciństwa powracają antypody w myślach, w snach, w marzeniach, jak bumerang... Magia tu i teraz zazębia się z niezrozumiałością przeczuwania. Chytrość losu, sztuczka wyobraźni, czy jeszcze coś, o czym jeszcze dziś nie mam 'bladego' pojęcia?

***

Dobrego wieczora kochani, zmykam na pogaduchy z czarownicą Elizabeth.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...