8 kwietnia 2010

odrobinę białego

.

Wczoraj, przed 17tą w ogrodzie spotkałam późne słońce. To dla mnie ogromna radość rozejrzeć się po pracy, drepcząc z lubością na bosaka, po swojej rozkwitającej posiadłości, poczuć chłód ziemi i trawy oraz ciepełko rozgrzanej kostki granitowej.



Krokusy przekwitły, wylazły narcyzy, botaniczne tulipany i hiacynty nieśmiało rozwijają swoje kwiatuszki. Ten biały jest pierwszy. Odważny maluch. Nie wykopuję cebul po przekwitaniu, więc niektóre rośliny są nieco mniej okazałe w trzecim, czwartym roku kwitnienia, ale i tak zaskakują swoją urodą.
Noce są zimne, gwiaździste plus poranny szron na tle wschodzącego słońca.
Wiosna rozwija się niespiesznie, delikatnie, małymi kroczkami.

1 komentarz:

  1. :)
    leczę rany kwiatami, obrazkami, zaklinaniem czasu, pracą, marzeniami...
    i znów ranię duszę, ciało wspomnieniami, wyrzutami, słowami, emocjami, autokrytyką...

    patrze na twarz córki i widzę na niej symptomy moich wewnętrznych kłótni,
    łzy cisną się do oczu,
    znajoma bezradność puka i woła: zobacz mnie, jestem, chce żebyś mnie widziała nie jako przeciwnika, ale jako wspierającą przyjaciółkę;
    podjęłam decyzje na jawie świadomości, zaś z przestrzeni nieświadomości wyłaniają się niespodzianki :)
    nici losu prześlizgują się przez dłonie, jak babie lato

    miałam sen
    moja twarz w lustrze, jak tajemniczy kot w Krainie Czarów

    jest dobrze
    trochę smutno
    trochę ciepło
    subtelnie
    dobrze

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...