5 sierpnia 2010

kiedy patyk mówi NIE

.

... czyli o tym, jak finiszuje pierwszy etap projektu.

W biurze stowarzyszenia od 11tej. Drukuję materiały ćwiczeniowe dla każdej kobietki uczestniczącej w warsztatach w Sulechowie. Każdą kartkę wkładam do koszulki i układam w zestaw w segregatorze do przeglądania, własnej pracy, inspiracji dnia codziennego, kiedy odświętny charakter weekendowych spotkań odpłynie w Przeszłość. Plan był taki, że do 14tej skończę. Plan nie przewidział, że to robota drobiazgowa i czasochłonna. Zdążyłam wpaść na 10 minut do Hebana na czekoladę z Misieńką i odprowadzić ją na dworzec, skąd pociąg do taty odjechał o 17.38. Kilka wspólnych drogocennych chwil z całego wakacyjnego dnia. Heh!!!
Jest dobrze. Udało się, i mimo pośpiechu w tle, płynęłam ze spokojem, z radością, że każda rzecz znalazła się na swoim miejscu we właściwym czasie. Nawet zdążyłam etui na okulary pozostawione po drodze odebrać, a przy okazji odkryłam ze nóżka sprawniejsza i biegać potrafi. Znów!!! Radocha i satysfakcja.

Zostało jeszcze do napisania:
strona tytułowa
kilka słów podsumowania i podziękowania,
CV
kwintesencja warsztatów w formie wykładu - wersja elektroniczna

oraz

przygotowanie szablonu pod swoją Mapę Marzeń i smakowitych dodatków do niej (czasopisma, banknoty, i małe co nieco na szczęście - jutro wybywam z samego rana do Centrum ogrodnictwa na Krakusa w poszukiwaniu niespodzianek oraz do Castoramy, bo drewniany element usztywniający arkusz ułamał się krnąbrnie i stał się zwyczajnym patyczkiem, wobec czego zakupię nowy).


Zapowiada się długa pracowita noc i krótki sen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...