3 sierpnia 2010

tarta 'la mea

.

Napisano w piśmie pełnym mądrości, że na samym początku jest słowo. Nie zgadzam się. Zanim powstanie słowo, pojawia się myśl, a myśl jest odpowiedzią na pragnienie. Pragnienie to uczucie, i to właśnie uczucie jest pierwotnym warunkiem, motywacją tworzenia.

Pragnieniem łasucha jest zjeść coś pysznego, innego niż inne znajome pyszności. Lubię eksperymentować, raz bardziej, raz mniej, i tym razem postawiłam na prostotę rozwiązania, i już wiem, jak z tego samego, co już się lubi, zrobić nowy rarytas.



Recepta:

Maliny - koszyczek
czarne jagody - 1 litr
śmietana 30% - 500 ml
serek mascarpone - 2szt.
cukier na oko ok. 6/8 łyżek

biszkopt z 3 jajek, lub gotowiec biszkoptowy na spód ciasta
herbata z rumem do nasączenia spodu

sposób działania:

spód biszkoptowy nasączam mocnym naparem herbaty (filiżanka) z 3 łyżkami rumu,
owoce opłukuję i odsączam w sitku (a nawet dwóch, jagody i maliny osobno)
śmietanę ubijam z cukrem, aż zesztywnieje, po czym dodaję serki i miksuję do jednolitej masy (jeśli nie zapomnę to dodaję sok ze świeżo wyciśniętej cytryny, łyżkę albo dwie)

kilkanaście malin odkładam do ozdobienia, a pozostałe wraz z jagodami wrzucam do masy śmietanowo-serowej i mieszam łyżką, delikatnie, tak, żeby nie zgnieść malin, po czym miksturę nakładam na biszkopt, rozprowadzając wedle fantazji;
pozostałe malinki układam na wierzchu i wstawiam do lodówki



Po dwóch godzinach można pałaszować. Najsmaczniejsze jest w upalny i na drugi dzień, o ile coś jeszcze zostanie, a ponieważ nie ma nań określonej nazwy, to idę tropem komentarza moich sąsiadów: o, tarta!!! wygląda pysznie!!! i nazywam ją od teraz: tarta 'la mea.


Ps.
Do jednego z pierwszych tego rodzaju ciast wymieszałam borówki, maliny i czerwone porzeczki. Mi smakowało, dzieciom nie za bardzo, bo za kwaśne.
De gustibus non est disputandum!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...